Namiastka NBA na parkiecie w Tarnobrzegu. "Wyciągnąć taki mecz to sztuka"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

To spotkanie z pewnością przez lata będą wspominać kibice koszykówki w całej Polsce. Po raz kolejny okazało się, że warto walczyć do końca. Siarka zdobyła pięć oczek w niespełna trzy sekundy i wygrała przegrany mecz.

W momencie gdy BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski prowadziła w Tarnobrzegu już 50:36 wydawało się, że będzie to bardzo smutny dzień dla kibiców Siarki. Porażka oznaczałaby w praktyce pożegnanie z TBL, gdyż tego samego dnia Anwil sensacyjnie przegrał z Treflem. Ekipa Zbigniewa Pyszniaka musiałby wobec tego wygrać co najmniej dwa z trzech ostatnich meczów sezonu i liczyć, że sopocianie już nie zwyciężą.

Gospodarzom trzeba oddać, że nie spuścili jednak głów i walczyli do samego końca. Jak się później okazało - było warto. Niesamowicie emocjonująca końcówka i niezwykłe wydarzenia sprawiły, że Siarka Tarnobrzeg wróciła z zaświatów. Gospodarze wygrali 72:70 i wciąż mogą realnie myśleć o 15. miejscu na koniec rozgrywek.

- Bardzo się cieszę i dziękuję chłopakom za wolę walki, serce i wiarę, że można to spotkanie wygrać. Troszeczkę szczęście nam sprzyjało, ale można powiedzieć, że wreszcie - powiedział uradowany trener Pyszniak.

Nie da się ukryć, że do tej pory los nie oszczędzał Siarkowców. Liczne urazy i wiele porażek w końcówkach postawiły drużynę w bardzo trudnej sytuacji. Tarnobrzeżanie jednak nie poddają się i chcą dobrym akcentem zakończyć rozgrywki.

- Na pewno szczęście było, ale cały mecz zagraliśmy w miarę równo. Był trochę problem w trzeciej kwarcie z rozbiciem strefy przeciwnika, ale jakoś to poszło i wygraliśmy. Trzeba się cieszyć - dodał z uśmiechem kapitan Siarki, Daniel Wall.

Wyczyn Siarkowców jest naprawdę duży, zwłaszcza w obliczu tego, że Gary Bell i Jakub Zalewski zagrali w starciu ze Stalówką po 40 minut. Po niesamowitej końcówce nikt jednak nie czuł zmęczenia, a jedynie wielką ulgę i radość. Nawet najstarsi kibice Siarki nie pamiętają, kiedy byli świadkami takiego emocjonującego starcia.

- Raz pamiętam, że prowadziliśmy dwoma oczkami i facet trafił ze swojej połowy z linii osobistych za trzy i było jednym "w plecy". To jeszcze gorzej boli. Tutaj sprawdzali sędziowie. Młynarski nie brał udziału w akcji, może się rywale poczuli za pewnie? Dwie sekundy to nikt nie wierzył, że może coś się stać. Na czasie mówiliśmy, że będą dochodzić do Bella, Zalewskiego i Młynarskiego. Zostawili Patokę, który był w odpowiednim miejscu i czasie. Jest się z czego cieszyć, bo wyciągnąć taki mecz to sztuka - stwierdził Zbigniew Pyszniak.

Zobacz wideo: Ośrodek marzeń. Tu ćwiczczy kadra USA i... Anita Włodarczyk

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (2)
avatar
oregano666
12.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Tarnobrzegu podejście do koszykówki jakie ma klub pozostawia wiele do życzenia, ja nie pójdę , nie pojadę szukać sponsorów bo nie mam na to czasu i muszę cięźko pracować na rodzinę . Patrząc Czytaj całość
avatar
templeton
12.04.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeszcze bardziej będzie bolało,gdy okaże się,że przez swoje dyletanctwo klub zostanie zdegradowany.Ciągle tylko słyszę,że nie ma pieniędzy ale moim zdaniem nie ma ich bo się ich nie szuka.Spons Czytaj całość