Obie drużyny przystępowały do spotkania wiedząc o co grają. Gospodarze nadal są bowiem w grze o ósemkę, z kolei tarnobrzeżanie walczą o zachowanie miejsca w TBL na kolejne rozgrywki.
Zdecydowanym faworytem byli gospodarze, którzy już z Filipem Dylewiczem w składzie nie zamierzają przegrywać. Aktualni wicemistrzowie Polski problemy z Siarką mieli jedynie do połowy drugiej kwarty. Od tego momentu na parkiecie królowali już tylko gospodarze.
Siarka prowadziła 34:31, jednak wtedy dwukrotnie zza łuku trafił Jovan Novak czym zapoczątkował serię punktową Turowa. Jak się okazało przełom drugiej i trzeciej kwarty był kluczowy dla losów meczu.
Nie do zatrzymania był przede wszystkim Kirk Archibeque. Podkoszowy zgorzelczan był kapitalnie dysponowany. W całym meczu wywalczył aż 29 punktów, wykorzystując przy tym 13 z 16 rzutów z gry! Do tego Amerykanin miał aż 11 zbiórek, dzięki czemu skompletował już ósme w tym sezonie double-double.
Gdy dołożymy do tego strzeleckie popisy Camerona Tatuma oraz Novaka, przewaga Turowa rosła z każdą kolejną minutą osiągając ostatecznie pułap 23 oczek.
Po stronie Siarki aż 26 punktów zdobył Kacper Młynarski, ale tym razem na niewiele się to zdało. Koszykarze z Tarnobrzega nadal pozostają w grze o TBL, jednak ich sytuacja z każdą kolejną porażką staje się coraz dramatyczniejsza.
PGE Turów Zgorzelec - Siarka Tarnobrzeg 108:85 (27:25, 24:16, 29:25, 28:19)
PGE Turów: Archibeque 29 (11 zb), Tatum 18, Novak 18, Dylewicz 13, Dillon 9, Karolak 8, Kostrzewski 8, Szymański 3, Gospodarek 2, Marek 0.
Siarka: Młynarski 26, Robbins 17, Bell 13, Wall 12, Patoka 9, Zalewski 6, Strzelecki 2, Karliński 0, Rycerz 0.
[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]
Przecież Turów z bilansem 15-17 zajmie dziewiąte miejsce.
Taki wynik jest zasługą ignatowicza, udającego trenera !!!