Tyszanie w Pruszkowie mogli wygrać nawet oba spotkania. Fatalna czwarta kwarta pierwszego meczu sprawiła jednak, że to Znicz Basket Pruszków wygrał. Drugi należał już bezapelacyjnie do ekipy ze Śląska.
- Najważniejsze jest to, że nie spuściliśmy głów po pierwszym spotkaniu, które powinniśmy byli wygrać - przekonuje Marceli Dziemba, rzucający GKS-u Tychy.
Na drugie faktycznie zawodnicy z Tychów wyszli jakby podrażnieni i jeszcze bardziej zmotywowani, żeby wyszarpać zwycięstwo. - Wyszliśmy z myślą o wygranej i udało się dokonać tego, po co przyjechaliśmy, czyli wygrać na terenie rywala - dodaje.
Nie ma jednak miejsca na euforię, a już w najbliższy weekend mecze numer 3 i 4 w tej serii. - Myślę, że następny mecz będzie kluczowy, ponieważ jest 1:1, a my chcemy zakończyć serię właśnie u siebie - przekonuje.
Ze względu na zdecydowanie szerszą rotację, jaką dysponuje Tomasz Jagiełka, na pewno dla pruszkowian mecz sobotni może być decydujący.
- Nasz szeroki skład, w którym każdy może dołożyć swoją cegiełkę do sukcesu i realizacja założeń taktycznych - to będą klucze do osiągnięcia sukcesu - kończy Dziemba, który w Pruszkowie miał swój niemały wkład w ważny triumf.