Znicz Basket Pruszków nie zdołał wykorzystać atutu w postaci przewagi własnego parkietu, żeby uzyskać awans do półfinałów. Rywale z Tychów wygrali jeden mecz pod Warszawą, a później obronili własny teren.
- Wygrana w Pruszkowie była kluczowa dla tej serii, a było blisko, żeby na wyjeździe wygrać nawet dwa mecze - przekonuje Marceli Dziemba, który miał swój niemały udział w awansie do półfinałów.
Tyszanie wrócili do własnej hali mocno zmotywowani i nie wypuścili szans na awans z rąk. - Rozegraliśmy dwa dobre mecze, a to przełożyło się na dwie wygrane. W pierwszym meczu wygraną zapewniliśmy sobie drugą połową, natomiast w drugim udało się już od początku wypracować przewagę - przekonuje.
Mecze w Tychach wyglądały zupełnie inaczej. W pierwszym dopiero seria punktowa po przerwie zapewniła triumf graczom GKS-u Tychy. W niedzielę z kolei od początku podopieczni Tomasza Jagiełki przejęli inicjatywę i już w pierwszej połowie mieli nawet dwudziestopunktową przewagę.
- Źle weszliśmy w trzecią kwartę i przewaga trochę zmalała. Na szczęście szybko wróciliśmy do swojej gry i wygraliśmy pewnie - komentuje Dziemba.
Teraz przed GKS-em walka z liderem po rundzie zasadniczej i głównym faworytem do wygrania rozgrywek, czyli ekipą Miasto Szkła Krosno. - Czekają nas bardzo trudne mecze. Wiadomo jaki potencjał ma rywal, ale podejdziemy do tej rywalizacji zmobilizowani i zobaczymy co wydarzy się na parkiecie - kończy rzucający GKS-u.
Pierwsze dwa spotkania w Krośnie już w najbliższy weekend 23-24 kwietnia.
Zobacz wideo: Mateusz Cetnarski: trzy punkty przed meczem z Legią to dobry zastrzyk
{"id":"","title":""}