Bardzo nieudany sezon Śląska Wrocław. "Oby kolejny przyniósł więcej radości"

Bieżący sezon Tauron Basket Ligi jest tym, który włodarze i kibice wrocławskiego Śląska będą chcieli jak najszybciej zapomnień. - Wierzę w to, że następny sezon przyniesie naszym kibicom więcej radości - mówi Emil Rajković, trener WKS-u.

Bartosz Seń
Bartosz Seń
WP SportoweFakty / Jakub Janecki

Koszykarze Śląska Wrocław nie zdołali pożegnać się ze swoimi kibicami w godny sposób. Ostatni mecz rundy zasadniczej z Polpharmą był dla trójkolorowych taki, jak cały bieżący sezon - smutny i przegrany.

- Nie chcę szukać wymówek i mówić o tym, kto grał, a kto nie. To był ostatni mecz sezonu, o którym mam nadzieję, wszyscy bardzo szybko zapomnimy. Powinniśmy do niego podejść inaczej i liczę na to, że ten wynik nie wpłynie negatywnie na cechy charakteru, które pokazywaliśmy ostatnio. Były one zupełnie inne niż w tym spotkaniu. Mam nadzieję, że odrobimy lekcję i nie powtórzymy tych błędów w przyszłości - komentuje trener Emil Rajković.

Bieżący sezon od samego początku nie układał się po myśli wrocławian. Szybko okazało się, że zbudowany przez trenera Mihailo Uvalina skład jest niepełny, a gracze źle do siebie dobrani. Choć aspiracje zespołu ze stolicy Dolnego Śląska były dużo wyższe, to rzeczywistość szybko okazała się brutalna. Po czterech porażkach, już na początku listopada, pożegnano się z Uvalinem. Jego miejsce zajął dobrze znany we Wrocławiu Rajković, ale nawet on niewiele był w stanie wykrzesać z przypadkowego zbioru koszykarzy. Spójnym zespołem trudno było bowiem Śląsk nazwać.

ZOBACZ WIDEO "4-4-2": wielki futbol ponownie w Telewizji Polskiej

Pod okiem Macedończyka Wojskowi ponieśli dziesięć kolejnych porażek. W międzyczasie dokonano kadrowego trzęsienia ziemi i postanowiono rozstać się aż z czwórką Amerykanów. Zaufanie stracili Rashad Madden, Brandon Heath, Anthony Smith oraz Maurice Sutton. Rajković nie przebierał wówczas w słowach.

- Oni nie zasługują na to, by nosić koszulkę z herbem Śląska Wrocław na piersi. Może lepiej postawić na "dzieci", zamiast grać tymi, którzy nie wiedzą jak być profesjonalnymi koszykarzami - grzmiał 37-latek.

Nieco ponad dwa miesiące później ze względu na oszczędności finansowe pozwolono odejść także najlepszemu strzelcowi zespołu, Jarvisowi Williamsowi. Takim oto sposobem na parkiecie pojawiać się zaczęli 19-letni Maciej Krakowczyk, Wojciech Jakubiak i Filip Pruefer. Efekt był taki, że Śląsk nadal w większości spotkań ponosił porażki, ale ogrywał chociaż tym sposobem młodych i ambitnych graczy. Ostatecznie wrocławianie zakończyli rozgrywki na czternastej pozycji w bilansem 8-24.

- Chciałbym i wierzę w to, że następny sezon przyniesie naszym kibicom więcej radości. Pomimo braku sukcesów wspierali nas przez cały okres trwania rozgrywek. Liczę na to, że kolejny sezon będzie zupełnie inny, że zaczniemy prezentować prawdziwą koszykówkę, a fani będą mieli więcej powodów, by przychodzić do hali na nasze mecze - przyznaje szkoleniowiec WKS-u.

Rajković pozostaje na swoim stanowisku i z pozycji pierwszego trenera będzie prowadził wrocławian także i w przyszłym sezonie. Wraz z włodarzami klubu będzie z pewnością dużo ostrożniejszy podczas kompletowania składu niż jego poprzednik. Śląsk potrzebuje bowiem gruntowej przebudowy tak, by krok po kroku odzyskać zaufanie kibiców i powrócić do ligowej czołówki.

- Część zawodników będzie jeszcze przez kilka dni we Wrocławiu, ale ich kontrakty są tak skonstruowane, że wraz z ostatnim meczem sezonu wygasają. My od przyszłego tygodnia zabieramy się jednak do pracy i mamy zamiar stworzyć plan na okres przygotowawczy. Będziemy również bardzo poważnie pracować z naszymi młodymi zawodnikami, którzy już w tym sezonie otrzymali po raz pierwszy minuty na parkietach Tauron Basket Ligi. Zajęcia z nimi poprowadzą moi asystenci, Radosław Hyży oraz Bartek Bibrowicz. Mam nadzieję, że przez te dwa-trzy miesiące ciężkiej pracy ci zawodnicy staną się znacznie bardziej gotowi do gry w ekstraklasie - dodaje na zakończenie trener Emil Rajković.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×