Obie drużyny spotkały się ponownie po zaledwie ośmiu dniach. Mierzyły się już, bowiem w 30. kolejce Tauron Basket Ligi. Wtedy po kapitalnej trzeciej kwarcie Anwil rozgromił King Wilki Morskie Szczecin 94:63. W piątek także gospodarze od początku przeważali. King Wilki Morskie próbowały rzutów z dystansu, lecz skuteczności brakowało. Rottweilery postawiły rywalom bardzo wymagające warunki. Niesiony potężnym dopingiem Anwil prowadził w połowie premierowej kwarty 10:4 a bohaterem pierwszych minut był zdobywca sześciu punktów, Bartosz Diduszko. Szczecinianie nie radzili sobie z defensywą Anwilu. Przyjezdni w pierwszej kwarcie trafili tylko 1/12 rzutów z gry. Częściowo ratowały ich przewinienia rywali, lecz sami popełniali sporo błędów.
Choć trener Marek Łukomski rotował składem w poszukiwaniu rozwiązań, to jego zespół nie potrafił zatrzymać rozpędzonego przeciwnika. Zdecydowanie szybciej niż w meczu rundy zasadniczej King Wilki Morskie straciły kontakt z rywalem. Już po 15 minutach Anwil prowadził 34:17. Spora w tym zasługa Danilo Andjusicia, który trafiał nawet z najtrudniejszych pozycji.
Ostatnie dwie minuty drugiej kwarty mogły odmienić losy meczu. Goście zdobyli 10 punktów z rzędu i zniwelowali różnicę do zaledwie ośmiu "oczek". Zaczęło się od efektownej akcji Kamila Łączyńskiego z Davidem Jelinkiem. Wtedy wydawało się, że ich zespół pewnie zmierza po zwycięstwo. Później szybko odpowiedział Paweł Kikowski a kluczowe dla tego fragmentu okazało się zachowanie szkoleniowca gospodarzy. Igor Milicić długo nie mógł się pogodzić z jedną z decyzji podjętych przez sędziów, fza co został ukarany przewinieniem technicznym. Wilki bezbłędnie wykorzystały ten fragment oraz kilka błędów koszykarzy Anwilu. Odpowiedź Anwilu była jednak brutalna. Po zmianie stron gospodarze powrócili do równowagi. Żelazna defensywa na długi czas zatrzymała King Wilki Morskie. Goście pierwsze punkty zdobyli dopiero po blisko siedmiu minutach. W tym czasie stracili jednak 13 "oczek" i znalazły się w bardzo trudnej sytuacji.
Trzecia kwarta była kluczem do zwycięstwa Anwilu przed ośmioma dniami i podobnie stało się na inaugurację play-offów. Trzeci zespół sezonu zasadniczego w tym fragmencie pokazał swoją siłę zwyciężając 22:3! Ostatnich 10 minut to szansa dla rezerwowych, gdyż losy zwycięstwa były rozstrzygnięte. Włocławska defensywa nie miała jednak zamiaru ułatwiać przeciwnikowi zadania i Anwil prowadził już nawet 72:34. Jak na play-offy TBL był to solidny pogrom. Szczecinianie kolejny raz doznali bolesnej porażki w Hali Mistrzów. Czy zdołają rozpracować niewygodnego dla siebie rywala i nawiązać wyrównaną walkę w ćwierćfinałowej serii? Mają oni niewiele czasu żeby się podnieść.
W końcówce meczu goście zmniejszyli różnicę o kilkanaście punktów. W ich szeregach trudno jednak kogoś wyróżnić. Tylko Russell Robinson osiągnął dwucyfrowy dorobek. Dla gospodarzy 17 "oczek" rzucił Diduszko a po 13 dodali Andjusić i Jelinek. Łączyński rozdał osiem asyst a pod tablicami skutecznie walczyli Kervin Bristol oraz Robert Tomaszek. Zespół z Pomorza Zachodniego zremisował w statystyce zbiórek i był to dla gości jedyny pozytywny element piątkowego meczu.
Mecz numer dwa w niedzielę, ponownie we Włocławku. Początek o godzinie 17:50.
Anwil Włocławek - King Wilki Morskie Szczecin 78:54 (20:11, 19:20, 22:3, 17:20)
Anwil: Diduszko 17, Andjusić 13, Jelinek 13, Dmitriew 8, Hanke 6, Łączyński 5, Tomaszek 5, Bristol 4, Stelmach 3, Chyliński 2, Skibniewski 2, Warszawski 0.
King Wilki Morskie: Robinson 12, Aiken 8, Gaines 8, Nikolić 6, Kikowski 5, Galdikas 4, Brown 3, Leończyk 3, Majcherek 3, Majewski 2, Garbacz 0, Nowakowski 0.
Stan rywalizacji: 1-0 dla Anwilu Włocławek
ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Znasz tę dyscyplinę sportu? Na turniejach pula nagród sięga nawet kilkuset tysięcy euro
Ale spokojnie to tylko 1-0, ciekawe co Wilki pokażą w niedzielę :P
Niemniej stawiam 3-1 Anwil