Polski Cukier przegrał bitwę, ale chce wygrać wojnę
W lepszej sytuacji są koszykarze Energi Czarnych Słupsk, ale zespół Polskiego Cukru Toruń, faworyt rywalizacji ćwierćfinałowej, nie powiedział ostatniego słowa. W tej serii czeka nas jeszcze sporo emocji.
Niemal każda przechodziła przez ręce "Blassa", który świetnie kontrolował tempo gry. Doświadczony rozgrywający dokonywał trafnych wyborów w ataku. Decydował się na indywidualne próby, ale także kreował pozycje dla innych. Jego podania koledzy zamieniali na punkty.
- To jest zawodnik, który podwójnie mobilizuje się na fazę play-off. Otworzył się dwoma celnymi rzutami na samym początku. Do tego napędził kilka kontrataków i był w gazie. Dobrze wszedł w mecz i później trudno takiego gracza zatrzymać. Trener znajdzie z pewnością pomysły, jak go zaatakować w sobotnim spotkaniu - podkreśla Tomasz Śnieg, który do niedawna był jeszcze klubowym kolegą Blassingame'a w Enerdze Czarnych Słupsk.
W drugiej połowie torunianie nieco ograniczyli poczynania amerykańskiego rozgrywającego Czarnych Panter, ale wówczas o sobie dali znać inni gracze. Włączyli się Mantas Cesnauskis, Grzegorz Surmacz, którzy zapewnili zwycięstwo gościom.- Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę. Ona jeszcze wciąż trwa. Do awansu potrzeba trzech zwycięstw, a nie jednego. Spokojnie podchodzę do tej rywalizacji. Nie załamujemy się - tłumaczy rozgrywający Polskiego Cukru.
Co muszą poprawić torunianie?
Podopieczni Winnickiego muszą agresywniej pod koszami. Nie mogą po raz kolejny tak wyraźnie przegrać walki na tablicach. Goście zebrali aż o 12 piłek. - Deska, deska. Trzeba zastawiać - irytował się po pierwszym meczu Krzysztof Sulima, środkowy Polskiego Cukru.
Ciekawostką jest fakt, że najwięcej zbiórek po stronie Czarnych Panter zanotował nie środkowy, a skrzydłowy. Greg Surmacz z 10 zebranymi piłkami otarł się o double-double. - Takie dostałem zadanie od trenera, żeby jak najczęściej pomagać naszym podkoszowym. Myślę, że całkiem nieźle się wywiązałem ze swojej roli - wspomina Surmacz.
Milosević dostanie swoją szansę?
W pierwszym spotkaniu Stevan Milosevic na parkiecie spędził jedynie pięć minut. Jacek Winnicki zrezygnował ze swojego podstawowego środkowego już po pierwszej kwarcie.
- Taka była moja decyzja. Stevan słabo radził sobie w obronie i musieliśmy coś zmienić - tłumaczy szkoleniowiec Polskiego Cukru.
Początek zawodów o godzinie 19:00.
ZOBACZ WIDEO Rio 2016: skażona woda - największy problem organizatorów? (źródło TVP)