Łańcucianie znaleźli się w trudnej sytuacji. Po sobotniej porażce musieli oni wygrać, aby przedłużyć szansę na finał. Dodatkowo w ich szeregach zabrakło kontuzjowanego Tomasza Fortuny. Ekipa z Podkarpacia nie chciała się jednak poddać. Od początku rzuciła się do ataku. Przyjezdni nie mieli nic do stracenia i to oni zaskoczyli Legię. W 5. minucie prowadzili 14:7 a kapitalne zawody rozgrywał Krzysztof Jakóbczyk, który maczał palce we wszystkich punktach zdobytych przez jego zespół w tym fragmencie. Sam zdobył 11 "oczek" a następnie asystował przy "trójce" Jerzego Koszuty.
Legia jednak pokazała swoją siłę już w końcówce pierwszej kwarty, gdy wyszła na prowadzenie. Przełom tej oraz kolejnej części był dla gospodarzy kluczowy. Rozpoczęli oni mecz od akcji podkoszowych, dzięki którym wymuszali przewinienia rywali. W najlepszym dla siebie fragmencie Legia skorzystała z prób trzypunktowych. Egzekutorem był Adam Parzych, który szybko uzbierał 10 punktów. Legia odpowiedziała Sokołowi wygrywając pięć minut 21:2.
Wypracowana przewaga, która sięgnęła nawet kilkunastu punktów pozwoliła koszykarzom ze stolicy grać spokojniej. Szczególnie, że nie do zatrzymania był Parzych. Strzelec Legii zdobył w pierwszej połowie 19 punktów a jego team prowadził po 20 minutach 46:40. Max Elektro Sokół nie rezygnował, bowiem z walki o zwycięstwo i mimo własnych kłopotów starał się wykorzystywać wszystkie potknięcia przeciwnika. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego mogli szybko niwelować stratę, ponieważ byli skuteczni w próbach z za linii 6,75 metra.
ZOBACZ WIDEO Czas na finał TBL. Powtórka sprzed roku (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Łańcucianie poszli za ciosem i pierwsze punkty po przerwie zdobył Marcin Pławucki, który zmniejszył różnicę do trzech punktów. Kolejna odpowiedź gospodarzy była imponująca. Asystował Łukasz Wilczek, a Tomasz Andrzejewski, Parzych oraz Grzegorz Kukiełka punktowali rywala. Serie trafień w wykonaniu Legionistów były dla Sokoła zabójcze. Team prowadzony przez Piotra Bakuna dobrze spisywał się w defensywie. Jedyną bronią przyjezdnych były próby trzypunktowe - 11/20. Legia jeszcze lepiej ustawiła celowniki - 12/15. To dało imponującą zaliczkę - 70:49.
Legia nie zmarnowała przewagi i w imponującym stylu zameldowała się w finale I ligi. Rywalem klubu ze stolicy będzie Miasto Szkła Krosno. Pierwsze mecze odbędą się już w przyszły weekend na Podkarpaciu. W końcówce niedzielnego pojedynku Max Elektro Sokół zniwelował różnicę z 24 do 10 punktów. Szalał Jakóbczyk, który trafił 8/13 prób z dystansu i rzucił 29 "oczek". O dwa punkty więcej zdobył jednak Parzych. Snajpera Legii wspierali także Kukiełka i Andrzejewski. Łukasz Wilczek rozdał natomiast 10 asyst.
Legia Warszawa - Max Elektro Sokół Łańcut 88:78 (25:21, 21:19, 30:15, 12:23)
Legia: Parzych 31, Kukiełka 18, Andrzejewski 11, Aleksandrowicz 8, Trybański 7, Łukasz Wilczek 5, Linowski 3, Malewski 3, Bierwagen 2, Paszkiewicz 0.
Max Elektro Sokół: Jakóbczyk 29, Mroczek-Truskowski 16, Pławucki 11, Czerwonka 6, Koszuta 6, Kulikowski 6, Pisarczyk 2, Wrona 2, Balawender 0, Klima 0.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 3-1 dla Legii Warszawa i awans do finału
W koszykówce wszystko może się wydarzyć. Zapowiadają się ciekawe finały.
Niezależnie o polskiej koszykówce - FB