Pierwsze dwa mecze we Włocławku były bardzo jednostronne. Gracze Igora Milicicia całkowicie zdominowali wydarzenia na parkiecie i pewnie sięgnęli po komplet zwycięstw. Gospodarze wygrali odpowiednio 78:54 i 68:50.
Po pierwszym meczu, w którym szczecinianie zaprezentowali się bardzo kiepsko, wydawało się, że drugie spotkanie będzie zdecydowanie bardziej wyrównane. Tak się jednak nie stało. Co prawda goście zagrali nieco lepiej w obronie, ale nadal po ich stronie szwankowała skuteczność.
Do przerwy w drugim spotkaniu szczecinianie na swoim koncie mieli zaledwie 17 punktów! Goście ponownie nie umieli znaleźć sposobu na dobrze pracującą defensywę Anwilu. W całym meczu King Wilki trafiły zaledwie 3 z 25 rzutów z dystansu. A przecież rzuty za trzy były do tej pory największą bronią szczecińskiego zespołu.
- Anwil jest dobrze na nas przygotowany, ale my też znamy ich sposób gry. To nie jest tak, że my nie wiemy, jak oni grają. Zawodzi nas jednak nasza najgroźniejsza broń, czyli rzut z dystansu. Mamy fatalną skuteczność - mówi Marek Łukomski, szkoleniowiec szczecińskiego zespołu.
Włocławianie, mimo prowadzenia 2:0, z dużą koncentracją podchodzą do trzeciego spotkania w Szczecinie. Igor Milicić, szkoleniowiec Anwilu, przestrzega przed lekceważeniem King Wilków Morskich, które we własnej hali grają zdecydowanie lepiej. Tym bardziej, że ekipa z Kujaw nie błyszczy w meczach wyjazdowych. Po raz ostatni Anwil poza domem wygrał 14 marca.
- Teraz w Szczecinie to Wilki będą się czuły komfortowo, tam zawsze rzucają w swojej hali sporo punktów - przyznaje Milicić.
Koszykarze King Wilków chcą się zrehabilitować za dwie porażki we Włocławku.
- Nie gramy swojej koszykówki w tej serii, ale to nie nasza prawdziwa twarz. Jesteśmy dobrym zespołem z dużym potencjałem ofensywnym. Stać nas na zdecydowanie lepszą grę i mam nadzieję, że pokażemy to w najbliższym spotkaniu w Szczecinie - zapowiada Robinson.
Początek zawodów o godzinie 18:00.