Igor Milicić: Byliśmy przygotowani na brudną grę Rosy

W sobotnim meczu Rosy Radom z Anwilem Włocławek nie brakowało ostrych spięć i nieczystych zagrań. Sporo dyskusji wywołały również decyzje arbitrów. - My za swoje błędne decyzje jesteśmy rozliczani, nie wiem, jak sędziowie - powiedział Igor Milicić.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Po zwycięstwie w pierwszym półfinałowym meczu Tauron Basket Ligi z Rosą, w sobotni wieczór koszykarze Anwilu również stawili czoła rywalom. Przegrali jednak 65:82, wskutek czego stan rywalizacji wynosi 1:1.

Igor Milicić zapewnił, że jego drużyna była dobrze przygotowana do drugiego spotkania. - Wiedzieliśmy, czego spodziewać się w tym drugim meczu. Wiedzieliśmy, że Rosa wyjdzie dużo bardziej agresywnie, bardziej zdeterminowana, w pewnych momentach nawet z brudną grą. Byliśmy do tego przygotowani - powiedział.

Przez trzy kwarty wynik oscylował wokół remisu. W czwartej odsłonie gospodarze "przełamali" jednak przeciwników. - Trzymaliśmy się przez trzydzieści parę minut w grze, a potem parę rzutów, przede wszystkim Roberta Witki, zrobiło różnicę. Rosa nam "odskoczyła", wtedy mieliśmy też duże problemy z faulami i z rotacją. Niestety nie mogliśmy już "dogonić" przeciwnika - zwrócił uwagę szkoleniowiec ekipy z Włocławka. Dwóch jego podopiecznych - Piotr Stelmach i Kervin Bristol - musiało przedwcześnie opuścić parkiet z powodu popełnienia pięciu przewinień.

ZOBACZ WIDEO Walka o mistrzostwo na finiszu. Legia czy Piast? (Źródło: TVP)

W premierowym starciu w tej parze Rottweilery lepiej wytrzymały nerwową końcówkę. Tym razem w pewnym momencie opadły z sił, co skrzętnie wykorzystali miejscowi. Czy przyjezdnym zabrakło sił? - Bardziej zabrakło zdrowia w tym sensie, że nie mogliśmy rotować składem tak, jak się należy, przez problemy z faulami. Tu bym szukał problemu. Na pewno na początku czwartej kwarty koszykarze Rosy trafili kilka otwartych rzutów, ale też parę razy przez ręce, wykorzystując nasze zmęczenie. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić - przyznał Milicić.

Przez całe spotkanie mocno iskrzyło między zawodnikami obu ekip. Boisko po dwóch faulach technicznych musiał opuścić Igor Zajcew, krew polała się z wargi Roberta Tomaszka. Kilka decyzji arbitrów było mocno dyskusyjnych. - Trudno cokolwiek powiedzieć po przegranym meczu. Na pewno sędziowie i my przeanalizujemy ten mecz. My za nasze błędne decyzje na boisku jesteśmy rozliczani. Nie wiem, jak do końca jest z sędziami, dlatego nie mogę się na ten temat wypowiedzieć - odpowiedział szkoleniowiec Anwilu, zapytany przez jednego z dziennikarzy o poziom sędziowania.

We wtorkowy wieczór w Hali Mistrzów odbędzie się trzecie spotkanie w tej parze. - Jest 1:1, stan rywalizacji, który jest otwarty. Mówiliśmy, że w play-offach czy wygra się dwoma, czy trzydziestoma punktami, to nie ma żadnej różnicy. Przenosimy się do Włocławka. Myślę, że tam będą panować inne zasady - zakończył trener.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×