- Gratulacje dla całego zespołu za awans do finału. Wygraliśmy 3:0, ale nie było łatwo. Energa Czarni Słupsk pokazali się z naprawdę dobrej strony. Postawili nam twarde warunki. Wiemy, że słupszczanie mieli problem z kontuzjami i to nieco ograniczało ich poczynania - przyznał Saso Filipovski na pomeczowej konferencji prasowej.
Zielonogórzanie w serii półfinałowej rozkręcali się z każdym kolejnym spotkaniem. Czarne Pantery jedynie w pierwszym meczu potrafiły postawić się ekipie Stelmetu BC. W kolejnych pojedynkach zielonogórzanie mieli już wyraźną przewagą i to oni dyktowali warunki gry.
- Włożyliśmy wiele wysiłku. Może to tak z boku wyglądało, że nie musieliśmy się męczyć, ale proszę mi wierzyć, że musieliśmy się sporo napracować - dodał Filipovski.
ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka finału ZSRR - USA (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
W środowym spotkaniu zielonogórzanie od samego początku nadawali ton wydarzeniom na parkiecie. Do przerwy goście z Winnego Grodu prowadzili siedmioma punktami. Decydujący cios zadali w trzeciej kwarcie, którą wygrali aż 22:9.
Mimo wszystko Saso Filipovski do samego końca dyrygował drużyną przy linii końcowej. Słoweńcowi bardzo zależało na tym, aby zespół nie stracił koncentracji i wywalczonej wcześniej przewagi. Ostatecznie Stelmet BC wygrał 77:61.
- O wynik spokojny byłem dopiero na trzy minuty przed końcem. Dlaczego? Proszę zobaczyć, co działo się w Eurolidze w ostatnim tygodniu. Grały ze sobą najlepsze drużyny, a jedna z nich potrafiła odrobić w ostatniej kwarcie 20 punktów straty. Taka przewaga nic nie znaczy w dzisiejszej koszykówce - wytłumaczył.
Filipovski miał okazję po raz kolejny wystąpić w słupskiej Hali Gryfia. Słoweniec docenił magię tego miejsca i podziękował kibicom za doping.
- Było nam naprawdę miło zagrać w Hali Gryfia. Tutaj panuje znakomita atmosfera. Kibice dodają drużynom energii. Dziękuję także fanom, którzy przyjechali i nas wspierali - zaznaczył.
Stelmet BC Zielona Góra jako pierwszy zespół w TBL zameldował się w wielkim finale. Mistrzowie Polski czekają na rozstrzygnięcie w parze - Anwil Włocławek vs. Rosa Radom. Po trzech podopieczni Wojciecha Kamińskiego prowadzą 2:1. Z kim wolałby rywalizować Filipovski?
- Szanujemy Rosę i Anwil i po prostu czekamy na rozstrzygnięcie. Niech sport zadecyduje - odpowiedział.