Zachód lepszy od Wschodu, Bryant i O'Neal z nagrodami MVP

Kiedy grali razem ze sobą, nikt w NBA nie potrafił im dorównać. Duet Kobe Bryant - Shaquille O’Neal wywalczył 3 mistrzostwa ligi w barwach Los Angeles Lakers. W niedzielny wieczór podczas 58. Meczu Gwiazd obaj wybitni gracze zagrali w jednym zespole po raz pierwszy od 5 lat. Zarówno Kobe jak i Shaq urządzili fantastyczne widowisko i poprowadzili Zachód do pewnego zwycięstwa 146:119. Obaj otrzymali również nagrody MVP.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

- Czułem się jak za dawnych lat. Tęsknię za tamtymi czasami - wspominał Shaquille O’Neal, który w niedzielny wieczór zdobył 17 punktów w zaledwie 11 minut. "Wielki Kaktus" przypominał zawodnika sprzed dekady, choć na swoim karku ma już 37 lat. Jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku zrobił wielkie show, prezentując swoje umiejętności taneczne wraz z hiphopową grupą JabbaWockeeZ. - Chciałem pokazać coś innego i wyjątkowego. Uświadomiłem sobie, że to może być mój ostatni występ w Meczu Gwiazd, więc chciałem żeby było to zapamiętane przez moich fanów - powiedział O’Neal. Ponad 2 godziny później Shaq wykonał bodaj najbardziej oryginalne zagranie całego wieczoru. Założył "siatkę" Dwightowi Howardowi i po chwili pomknął w kierunku kosza, kończąc akcję efektownym wsadem.

Spektakularnych akcji nie brakowało również w wykonaniu Kobe’ego Bryanta. Szczególnie okazały był wsad w pierwszej kwarcie, kiedy to po podaniu Chrisa Paula, Bryant ominął w powietrzu rywala i umieścił piłkę w koszu. A propos Paula - rozgrywający New Orleans Hornets był najwszechstronniejszym zawodnikiem na parkiecie, notując 14 punktów, 14 asyst, 7 zbiórek i 3 przechwyty. W szeregach Zachodu, który na początku przegrywał nawet 8:20, brylował także Amare Stoudemire. Podkoszowy Słońc zdobył 19 punktów.

Kluczem do wygranej ekipy Zachodu okazała się kolektywna gra całej drużyny. Aż 7 zawodników zdobyło co najmniej 14 punktów. Podopieczni Phila Jacksona dominowali w walce na tablicach (51:38) oraz zanotowali prawie dwa razy więcej asyst (37:21). Co najważniejsze, Zachód trafiał na 61,3 proc. skuteczności, podczas gdy Wschód mógł pochwalić się zaledwie 47 proc. skutecznością.

W ekipie Wschodu pierwsze skrzypce rozgrywał nie kto inny jak LeBron James. Lider Kawalerzystów wykonał kilka fantastycznych wejść pod kosz a w ostatniej akcji meczu zaprezentował próbkę swoich możliwości przed przyszłorocznym konkursem wsadów. James zapowiedział bowiem, że w 2010 weźmie udział w rywalizacji najlepszych dunkerów. Po 18 "oczek" do dorobku ekipy Mike’a Browna dorzucili Dwyane Wade i Paul Pierce. Wschód fatalnie spisywał się w rzutach trzypunktowych, trafiając zaledwie 8 z 34 prób.

Podczas widowiska nie brakowało również innych atrakcji. W końcówce pierwszej połowy legendarny Bill Russell otrzymał tort w kształcie numeru 75 - liczby lat, jaką kilka dni temu skończył. Były świetny gracz Boston Celtics odbierał gratulacje i życzenia od tria Garnett, Pierce, Allen, obecnych mistrzów NBA w barwach drużyny z Massachusetts. Z kolei podczas przerwy Jerry Colangelo wręczył pierścienie dla zawodników i zawodniczek reprezentacji USA, którzy znajdowali się w Phoenix. Przypomnijmy, że żeńska i męska kadra narodowa okazały się bezkonkurencyjne podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

Wschód - Zachód 119:146 (27:34, 40:38, 24:38, 28:36)

Wschód: LeBron James 20, Dwyane Wade 18, Paul Pierce 18, Dwight Howard 13, Kevin Garnett 12, Maurice Williams 12, Ray Allen 8, Rashard Lewis 8, Devin Harris 6, Allen Iverson 2, Danny Granger 2, Joe Johnson 0.

Zachód: Kobe Bryant 27, Amare Stoudemire 19, Shaquille O’Neal 17, Chris Paul 14 (14 as), Pau Gasol 14, Brandon Roy 14, Tony Parker 14, Dirk Nowitzki 8, Tim Duncan 6, David West 6, Chauncey Billups 5, Yao Ming 2.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×