Zawodnicy obu ekip walczyli tak, jak przystało na rundę finałową. Bitwa o jak najlepszy rezultat dla Karola Gruszeckiego zakończyła się raną na brodzie, która została opatrzona przez sztab medyczny. - Zaciąłem się przy goleniu - zażartował. - Chyba było widać fizyczną walkę. Nie wiem, ile było fauli, ale myślę, że to było dość zacięte spotkanie. Fajnie, że w finałach jest taka walka - przyznał.
Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż dwie dogrywki. Tak dobra postawa Rosy Radom była w pewnym sensie zaskoczeniem. - Spodziewaliśmy się, że w finale będzie walka. Po dwóch seriach w play-off może ciężko było się spodziewać aż tak wyrównanego spotkania, ale z drugiej strony też nie wiedzieliśmy czego oczekiwać. Dobrze, że wygraliśmy ten mecz. Myślę, że kolejne starcia będą miały trochę inny przebieg, złapiemy rytm. Wiadomo, że w pierwszym spotkaniu serii drużyny próbują siebie wzajemnie wyczuć - wyjaśnił reprezentant Polski.
Podopieczni Saso Filipovskiego pod koniec trzeciej kwarty prowadzili już różnicą 12 punktów. Ekipa z Radomia odrobiła jednak straty w ostatniej odsłonie regulaminowego czasu, doprowadzając do dogrywki. - Było tak samo jak w pierwszym meczu w naszej hali z Rosą, tyle że wtedy mieliśmy około 20 punktów przewagi. Teraz tych oczek było mniej, rywale zaczęli trafiać trójki, wrócili do gry i później był rzut za rzut, punkt za punkt. Myślę, że Rosa zagrała swoją koszykówkę, tak jak grała w play-off. Może zaprezentowali się trochę inaczej niż w sezonie regularnym, ale w obronie grali to samo. W ataku też znaliśmy ich zagrywki. To drużyna, która w odpowiednim momencie złapała właściwy rytm i teraz spisuje się naprawdę dobrze - ocenił skrzydłowy.
Bohaterem Stelmetu BC Zielona Góra w pierwszym meczu finałowym bez wątpienia był Dee Bost, którego trafienia za trzy punkty uratowały aktualnych mistrzów Polski. - Nie trzeba chyba długo szukać. Dee Bost świetnie zagrał w końcówce, wziął wszystko na siebie. Fajnie, że tak się otworzył - powiedział 26-latek.
Drugie starcie decydującej serii TBL odbędzie się w najbliższą sobotę w hali CRS. - Na pewno Rosa odrobi swoje lekcje, my także. Zobaczymy kto teraz będzie mądrzejszy. Przygotujemy się, obejrzymy wideo, zobaczymy nasze błędy. Zobaczymy, kto będzie bardziej świeży na drugi mecz. Na pewno niektórzy zawodnicy czują to spotkanie w nogach. Mamy jednak głęboką rotację i jest kilku koszykarzy, którzy chcą jeszcze pobiegać - zakończył Karol Gruszecki.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}