W przeciwieństwie do wielu innych obiektów sportowych, gdzie w toaletach słychać transmisję meczu, w Intuit Dome puszczana jest muzyka pop. To celowy wybór Steve'a Ballmera, byłego dyrektora generalnego Microsoftu i właściciela Los Angeles Clippers od 2014 roku. Budując tę wartą 2 miliardy dolarów arenę, chciał stworzyć miejsce dla prawdziwych fanów koszykówki, takich jak on sam.
Aby zachęcić kibiców do szybkiego powrotu na swoje miejsca, w projekcie uwzględniono różne rozwiązania. Przykładem jest brak relacji z meczu w toaletach oraz zwiększony komfort siedzeń z większą ilością miejsca na nogi i bliższym usytuowaniem względem boiska. Według drużyny, kibic siedzący w 20. rzędzie jest teraz około 13,7 metra bliżej parkietu niż na poprzednim stadionie.
Każde z 17 927 miejsc wyposażone jest w mikrofon wykrywający najgłośniej dopingujących fanów, którzy mogą otrzymać nagrody, oraz kontroler inspirowany konsolą Xbox, pozwalający na udział w grach wyświetlanych na tablicy wyników podczas przerw.
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdor
Ballmer zwrócił też uwagę na skrócenie kolejek. Liczba toalet i pisuarów została potrojona w porównaniu do przeciętnego stadionu NBA. Stoiska gastronomiczne wykorzystują technologię rozpoznawania twarzy, umożliwiając fanom szybkie zakupy bez konieczności stania w kolejce.
"The Wall" to wyjątkowa, stromo wznosząca się 51-rzędowa sekcja za ławką przeciwników. Aby tam zasiąść, kibice muszą udowodnić swoje oddanie drużynie. W tej strefie zainstalowano poręcze inspirowane europejskimi stadionami piłkarskimi, zachęcające do stania i aktywnego dopingu.
Erica Okeith, kibicka Clippers od ponad 25 lat, zauważyła, że zawodnicy zwracali uwagę na fanów w tej sekcji. - Mogłam stać przez cały mecz i nikt nie prosił mnie o to, abym usiadła. To dla mnie ogromna zaleta - powiedziała.
Gwiazda Suns, Kevin Durant, po meczu otwarcia sezonu nazwał projekt "The Wall" "szalonym". Jason Holzgang, kibic Clippers od 2005 roku, przyznał, że atmosfera skłoniła go do głośniejszego dopingu niż zwykle. - Muszę ciągle krzyczeć, muszę ciągle krzyczeć - stwierdził.
Chociaż w pierwszym tygodniu po otwarciu areny pojawiły się drobne problemy techniczne, takie jak trudności z systemem płatności bezdotykowych, wielu fanów zauważyło poprawę w kolejnych dniach. Dla Daniela Albitresa jednym z najbardziej znaczących doświadczeń było to, że w jego otoczeniu wszyscy nosili barwy Clippers.
- Po raz pierwszy widziałem tylko stroje Clippers wokół mnie. To było coś nowego - powiedział.