Po zakończeniu pierwszego spotkania finałowego Tauron Basket Ligi wiele mówiło się o kiepskich decyzjach arbitrów. Najbardziej kontrowersyjna sytuacja była pod koniec pierwszej dogrywki.
Wówczas Torey Thomas sprytnie zamarkował rzut i powiesił w powietrzu Łukasza Koszarka, kapitana Stelmetu BC, który po chwili wpadł na gracza Rosy.
Amerykanin przy tym zwodzie popełnił jednak błąd kroków i już wtedy sędziowie powinni użyć gwizdka. Nie zrobili tego, a pomiędzy zawodnikami doszło do kontaktu fizycznego. Sędziowie ponownie nie użyli gwizdka. Jak cała sytuacja wyglądała z perspektywy gracza Rosy Radom?
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Uważam, że był kontakt pomiędzy nami. Łukasz Koszarek mnie sfaulował. Sędziowie nie użyli jednak gwizdka. Trudno. Są tylko ludźmi, którzy czasami popełniają błędy. Mam tylko nadzieję, że nie robili tego celowo - przyznaje Amerykanin.
W dogrywkach radomianie mieli swoje szanse, ale w samej końcówce zabrakło im nieco opanowania, a także szczęścia. Ostatecznie Stelmet BC wygrał 86:80.
- To był typowy mecz walki. Obydwie drużyny włożyły wiele wysiłku, by wygrać pierwsze spotkanie - tłumaczy Thomas.
W sobotę drugie spotkanie w serii finałowej. Czy radomianom starczy sił, by znów walczyć jak równy z równym ze Stelmetem BC? - O nasz poziom energii bym się nie martwił. To są finały i trzeba dać z siebie wszystko w każdym spotkaniu. Nie ma co zważać na fakt, że dwa dni temu grało się mecz z dwoma dogrywkami - odpowiada.
Jak w takim razie musi zagrać Rosa, by z Zielonej Góry wywieźć zwycięstwo? - Musimy zagrać z większą odpowiedzialnością. Mam tu na myśli mniejszą liczbę strat, a teraz lepszą grę na tablicach. Nie możemy pozwolić na to, aby Stelmet BC się rozpędził. Agresywną grą możemy postawić się zielonogórzanom - uważa Torey Thomas.