W ubiegłym roku drużyna BC Kijów zakończyła rozgrywki ukraińskiej Superligi na drugim miejscu. Zespół ten musiał bowiem uznać znacznie lepszego, i zarazem bogatszego, teamu z Mariupolu - Azovmashu.
Ubiegłego lata sternicy poszukiwali nowych sponsorów, którzy zapewniliby ekipie wysoki budżet pozwalający powalczyć nie tylko na arenie krajowej, ale również w rozgrywkach Pucharu Europy. Udało się tego dokonać, gdyż włodarze zdołali zebrać blisko 28 milionów złotych.
Po kilku pierwszych spotkaniach ligowych wydawało się, że drużyna ze stolicy Ukrainy zmierza w dobrym kierunku. Pewne wygrane i pierwsza lokata w tabeli dawała nadzieję na dobry rok. Na dodatek udało się pokonać najsilniejszego rywala - mistrzów Ukrainy (Azovmash).
Jednak to właśnie we wschodniej części Europy najbardziej dotkliwie odczuto skutki kryzysu gospodarczego. Rosnący kurs walut sprawiał, że zespoły, które nie przewidziały takiej sytuacji, musiały płacić swoim koszykarzom coraz więcej pieniędzy. Pierwszym teamem, który na własnej skórze odczuł regres finansowy była ekipa z Mariupolu, której głównymi filantropami były firmy przemysłowe.
Nikt jednak nie spodziewał się, że w tak fatalnej sytuacji znajdzie się wicemistrz Ukrainy z ubiegłego roku. Sternicy BC Kijów postanowili rozwiązać kontrakty z 6 zawodnikami! Są to gracze, którzy swoje gaże pobierali w euro bądź też w dolarach, a więc w walutach, które znacząco zyskały w ostatnim czasie.
Tym samym wolnymi agentami zostali: Sconnie Penn, Goran Jeretin, Clay Tucker, Kenan Bajramović, Jovo Stanojević oraz Brent Wright. Można więc śmiało stwierdzić, iż lider Superligi (bilans 17 zwycięstw, 2 porażki) stracił swoje najsilniejsze ogniwa, i walka bez tych koszykarzy o najwyższe laury będzie niesamowicie trudna, a wręcz nierealna.
To jednak nie koniec problemów w kijowskim teamie. Najbliższym celem tego zespołu było wywalczenie Pucharu Ukrainy. Nie udało się jednak dokonać tego czynu, albowiem na przeszkodzie stanęli podopieczni Rimasa Girkisa (Azovmash Mariupol). Pojedynek stał na wysokim poziomie, i był niezwykle dramatyczny, ale zwycięski dla mistrzów kraju i to oni zgarnęli kolejne trofeum. W skutek tego sternicy postanowili zwołać nadzwyczajne zebranie, na którym omówiono aktualną sytuację klubu, a także postanowiono Sasy Obradoviciowi dać wolną rękę, w sprawie jego pozostania w drużynie.
Wcześniej spekulowało się bowiem, iż Obradović może stracić pracę, a jego następcą miał zostać Jovica Arsic, który do tej pory prowadził Cherkassy Monkeys. Wicelider zaplecza Superligi podobnie jak BC Kijów boryka się z problemami finansowymi, a odejście niespełna 41-letniego Serba miało zmniejszyć klubowe wydatki.
Jak już jednak wiadomo do objęcia BC Kijów przez Arsica nie dojdzie. 40-letni rodak Jovicy postanowił pozostać na swoim stanowisku i prowadzić ekipę ze stolicy do końca rozgrywek.