[b]
WP SportoweFakty: Fazę zasadniczą zakończyliście na piątym miejscu. Był pewny niedosyt w waszych szeregach. W play-offach pokazaliście jednak klasę i po raz drugi z rzędu mogliście cieszyć się z brązowego medalu.[/b]
Łukasz Seweryn: Ciekawostką jest fakt, że w poprzednim sezonie mieliśmy taki sam bilans (23:9), ale wówczas zajęliśmy czwarte miejsce. Teraz byliśmy na piątej lokacie, co sprawiło, że nie mieliśmy przewagi parkietu w play-offach w żadnej serii. Ale mimo wszystko stawiliśmy temu czoło i to my mogliśmy cieszyć się z brązowych medali. To duży sukces.
W play-offach udowodniliście, jak ważne w tym okresie jest doświadczenie.
- Zgadzam się. Mówi się, że play-offy to czas weteranów. I tak faktycznie jest. Jest sporo emocji i trzeba zachować jak najwięcej zimnej krwi. Mieliśmy zespół doświadczony i to nam dało sukces na sam koniec.
W "małym finale" pokonaliście Anwil Włocławek, który przez wielu był wskazywany jako faworyt tej rywalizacji.
- Myślę, że oczekiwania Anwilu Włocławek, po tak dobrym sezonie zasadniczym, były zdecydowanie inne. Na pewno stawiali siebie w strefie medalowej, ale sytuacja okazała się nieco inna. Nie udźwignęli tej presji.
ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Marek Koźmiński po Ukrainie: Kiedyś musiał przyjść dołek (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Prezes Twardowski mówi, że ten sezon był "drogą przez mękę". Trudno się z nim nie zgodzić. Kontuzje, choroby nie ułatwiały wam życia.
- Do mnie też doszły takie informacje, że nie rozegraliśmy ani jednego spotkania w pełnym zestawieniu. Trapiły nas kontuzje, choroby. Musieliśmy się wzajemnie uzupełniać. Uważam jednak, że przetrwaliśmy kryzysy. Dobrze, że kontuzji nie uległ Jerel Blassingame, który był naszym podstawowym rozgrywającym. Ciekawostką jest fakt, że mimo 33 lat udało mi się wystąpić we wszystkich meczach w tym sezonie.
[b]
Dla pana to był bardzo udany sezon. Był pan ważną postacią w układance Donaldasa Kairysa.[/b]
- To fakt. Tym bardziej, że większość poprzedniego sezonu (2014/2015) przesiedziałem na ławce rezerwowych. Udowodniłem, że warto na mnie stawiać.
Znów "dziurawił" pan kosz po rzutach z dystansu.
- Starałem się wywiązywać ze swojej roli. Oczekiwano ode mnie, że będę trafiał z dystansu. Cały czas ćwiczyłem ten element i on mnie nie zawiódł.
Jak wygląda pana przyszłość w klubie?
- Skończył mi się dwuletni kontrakt z Energą Czarnymi Słupsk. Nie myślałem jeszcze o przyszłości koszykarskiej. Nie ukrywam jednak, że chciałbym zostać w klubie. Bardzo związałem się z tym miastem i kibicami. Do sprawy jednak trzeba podejść biznesowo.
Rozmawiał Karol Wasiek