Przemysław Frasunkiewicz: Miękki trener szybko idzie do piachu

Przemysław Frasunkiewicz w przyszłym sezonie zadebiutuje w TBL w roli szkoleniowca. Poprowadzi zespół Asseco Gdynia. W rozmowie z WP SportoweFakty podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat pracy trenerskiej i nowych wyzwań.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
WP SportoweFakty: Od poniedziałku jest pan nowym trenerem Asseco Gdynia. Nie ma co ukrywać, że była to dość zaskakująca wiadomość, ponieważ miał pan jeszcze przez rok biegać po ligowych parkietach. Jak do tego doszło?

Przemysław Frasunkiewicz: To prawda, że mój kontrakt zawodniczy jeszcze obowiązywał przez rok, ale nie ukrywam, że trochę zabiegałem o to, abym został szkoleniowcem już w tym roku. Bardzo dziękuję prezesowi Sęczkowskiemu i całemu zarządowi za to, że dano mi szansę i możliwość realizacji moich marzeń, do których przygotowywałem się już od dłuższego czasu.

W jaki sposób zabiegał pan o stanowisko pierwszego trenera?

- Rok temu ustaliłem dwuletni kontrakt z Asseco Gdynia i już wtedy sobie jasno powiedzieliśmy, że być może za rok będzie taka sytuacja, iż klub będzie potrzebował pierwszego trenera. Porozumieliśmy się słownie. Dałem sygnał działaczom, że jestem gotowy do objęcia tej posady. Splot różnych wydarzeń sprawił, że otrzymałem taką propozycję i od razu ją przyjąłem.

ZOBACZ WIDEO Sklep z pamiątkami w Rio jest. Czy zdążą z metrem? (źródło TVP)

Gdynia to najlepsze miejsce do tego, by rozpocząć trenerską karierę?

- Jestem przekonany, że tak będzie. Nie będę ukrywał, że tutaj jest mój dom. Klub z Gdyni znam od podszewki. Załapałem się na ostatnie dwa lata mistrzowskie, z czego jestem dumny i szczęśliwy. Później byłem częścią zespołu, który musiał walczyć o każde pojedyncze zwycięstwo. Znam tych młodych zawodników, którzy stanowili o sile drużyny, co uważam, że jest dużym atutem.

Będzie pan grającym trenerem?

- Nie uznaję czegoś takiego. Już w ostatnich latach miałem problemy z koncentracją na boisku, ponieważ dużo uwagi poświęcałem młodym zawodnikom. To dawało mi dużą satysfakcję, ale wiem jednocześnie, że czasami odbijało się na moich indywidualnych występach. Nie wyobrażam sobie, abym był jednocześnie trenerem i zawodnikiem. Koszykówka jest obecnie tak szybka, że jest to niemożliwe.

Czy już 30 kwietnia (mecz ze Stelmetem BC w ćwierćfinale) wiedział pan, że rozgrywa właśnie ostatnie spotkanie w TBL?

- Szczerze? Chciałem, żeby to był mój ostatni mecz w karierze.

Czy karierę kończy pan jako spełniony koszykarz?

- Jestem bardzo zadowolony ze swojej kariery. Tym bardziej, że kiedy miałem 7-8 lat lekarz jasno mi powiedział, że nie będę uprawiał żadnego sportu. Uważam, że sporo dokonałem. Byłem częścią zespołu, który dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo Polski. Brałem udział w mistrzostwach Europy. Kilka razy wystąpiłem w meczu gwiazd. Dużo ciekawych rzeczy zrobiłem. Jestem zdania, że mogłem nawet zrobić większą karierę, gdybym podjął nieco inne decyzje.

To prawda, że już 20 lat temu od trenera Aleksandrowicza usłyszał pan, że w przyszłości zostanie pan trenerem?

- Tak, takie słowa padły z jego ust. Wziąłem sobie je do serca i konsekwentnie przygotowywałem się do tej roli. Miałem szczęście, że później trafiałem pod skrzydła naprawdę uznanych trenerów, od których mogłem się wielu rzeczy nauczyć i podpatrzeć.

Czy Przemysław Frasunkiewicz wprowadzi do TBL nową falę młodych zawodników?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×