Damian Kulig: Po telefonie od Filipovskiego długo się nie zastanawiałem

- Najważniejszym argumentem była osoba Saso Filipovskiego. Bardzo lubię poukładaną koszykówkę i odpowiada mi filozofia tego trenera - mówi Damian Kulig, który od nowego sezonu będzie reprezentował barwy Banvitu BC.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Ostatni rok nie był dla Pana łatwy z różnych względów. Co było najtrudniejsze podczas pierwszego sezonu w Turcji?

Damian Kulig: Owszem, mój pierwszy rok w Turcji nie był łatwy. O sprawach prywatnych wolałbym nie rozmawiać. Jeśli chodzi o aspekt koszykarski, to najtrudniejsza była zmiana pozycji. Przez całą swoją zawodową karierę grałem jako center z możliwością wyjścia na obwód i oddania rzutu za trzy punkty. Te moje trójki były zaskoczeniem dla wielu rywali. Trener Marković, mimo wcześniejszych ustaleń, widział mnie na pozycji numer cztery. Na początku bardzo trudno było przestawić głowę na inne granie, a gdy to już się udało, zacząłem lepiej prezentować się na parkiecie i z perspektywy czasu, myślę, że rozwinąłem się w Trabzonie. Poza zmianą pozycji, zmienili się też zawodnicy, z którymi przyszło mi się mierzyć. Liga turecka jest bardzo silna i musiałem przyzwyczaić się do tego, że niemal w każdym meczu miałem walczyć z zawodnikami, którzy wcześniej grali na parkietach NBA czy silnych lig europejskich.

Jak ocenia Pan miniony sezon pod względem indywidualnym? Co zaliczyłby Pan na plus, a co na minus?

- Ogromnym plusem jest doświadczenie, którego nabrałem w trakcie minionego sezonu, a także umiejętność grania zarówno na pozycji numer cztery, jak pięć. Na minus? Chyba gra naszego zespołu, która wyglądała jak sinusoida. Świetne występy przeplatały się z fatalnymi meczami. Ostatecznie nie wykonaliśmy naszego planu minimum czyli nie zakwalifikowaliśmy się do fazy play-off, pomimo naprawdę mocnego składu.

ZOBACZ WIDEO Joanna Linkiewicz: Udowodniłam, że nie rzucam słów na wiatr (źródło: TVP)

{"id":"","title":""}


Dlaczego zdecydował się Pan pozostać w Turcji? Co zadecydowało o tym, że wybór padł właśnie na Banvit BC?


- Zdecydowałem się na powrót do Turcji, ponieważ zarówno sportowo, jak i finansowo jest to dla mnie najlepsza opcja na tę chwilę. Miałem oferty z innych klubów, ale po telefonie od trenera Saso Filipovskiego, długo nie musiałem się zastanawiać.

Postać trenera Filipovskiego była kluczowa? 

- Tak, najważniejszym argumentem była osoba Saso Filipovskiego. Bardzo lubię poukładaną koszykówkę i odpowiada mi filozofia tego trenera. Co więcej, klub z Bandirmy złożył bardzo konkretną ofertę.

Pewnie doskonale wie Pan o tym, że Bandirma to typowe miasto portowe do którego raczej nie zaleca się podróży. Czy brał Pan pod uwagę również ten czynnik?


- Bandirma to nie jest miasto turystyczne, ale Trabzon też nim nie był. Obydwa z kolei, jako miasta portowe, są ważnymi punktami na mapie handlowej. Turcja, którą Polacy znają z folderów biur turystycznych, to np. Izmir, ale większość drużyn zlokalizowana jest jednak w typowo tureckich miastach, które Izmiru nie przypominają. W Polsce też nie jest tak, że większość klubów znajduje się na turystycznym Wybrzeżu. Mamy za to Zgorzelec, Tarnobrzeg czy Dąbrowę Górniczą, które mają swój urok, ale na pewno nie są tak atrakcyjne dla obcokrajowców, jak Sopot czy Gdynia. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że Bandirma jest położona bardzo specyficznie. Najszybszym środkiem transportu ze Stambułu jest prom i tak też jeździliśmy z Trabzonsporem na mecze przeciwko Banvitovi.

Czy dużo klubów z europejskiej czołówki pytało o Pana osobę? Pojawiły się inne ciekawe propozycje nad którymi długo się pan zastanawiał?

- Mam dobrego agenta, jest nim Aleksandar Avlijas, który wykonuje świetną pracę i wspólnie uznaliśmy, że oferta z Banvitu jest najlepszą opcją.

Liga turecka jest faktycznie obecnie najsilniejszą w Europie i warto w niej kontynuować swoją karierę?


- Liga turecka jest przede wszystkim bardzo bogata, a duże pieniądze pozwalają ściągać duże nazwiska. W efekcie z roku na rok liga faktycznie staje się coraz mocniejsza. Myślę, że warto kontynuować karierę w Turcji, ponieważ granie w każdym meczu przeciwko bardzo dobrym zawodnikom pozwala mi na ciągły rozwój sportowy.

Czy pomimo wysokiej formy i rozwijającej się kariery decyzja o rezygnacji z występów w reprezentacji Polski jest najlepszą jaką mógł Pan w chwili obecnej podjąć?

- Sprawy osobiste zadecydowały o tym, że w tym roku zabraknie mnie na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Nie chcę jednak wchodzić w szczegóły. Dziękuję za zrozumienie trenerowi Mike’owi Taylorowi. To nie jest tak, że całkowicie zrezygnowałem z występów w kadrze. W tym roku jednak mecze reprezentacji będę oglądał jako kibic. Trzymam mocno kciuki za chłopaków i wierzę w awans na mistrzostwa.

[b]Rozmawiał Bartosz Seń

[/b]

Źródło artykułu: