Paweł Turkiewicz, trener PGE Turowa Zgorzelec: To był trudny mecz, ale na szczęście udało nam się go wygrać. Jak wszyscy widzieli były dwie różne połowy. W pierwszej kwarcie graliśmy naprawdę nieźle, ale już w drugiej daliśmy rywalowi zbyt dużo swobody. Przed meczem założyliśmy sobie agresywne krycie gdyby Anwil grał akcje typu pick and roll, lecz kompletnie tego nie realizowaliśmy. Gospodarze zaś byli bardzo skuteczni. W drugiej połowie staraliśmy się odrabiać straty punkt po punkcie i przy tym grać agresywnie w obronie. Ponadto chcieliśmy ograniczyć graczy obwodowych i uruchomić szybki atak. To się udało, więc wygraliśmy.
Igor Griszczuk, trener Anwilu Włocławek: Gratulacje dla trenera Turowa. Jego zespół pokazał, że ma charakter. Nie tak jak moja drużyna, ponownie pokazała brak charakteru. W pierwszej połowie moi koszykarze grają na sto procent swoich możliwości, a w drugiej… nie wiem nawet jak to określić. Grają tak, jakby brakowało im jaj. Tego nie da się powiedzieć inaczej. Bez charakteru oddają walkę, brak szybkiego powrotu do obrony, nietrafione rzuty spod kosza. Nic, kompletnie nic. Jestem zawiedziony takim podejściem moich graczy do gry.
Robert Witka, skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec: W moim odczuciu kluczowa była obrona na pick and rollu. Na początku meczu nie funkcjonowało to u nas, więc gracze Anwilu dochodzili do czystych pozycji rzutowych. Z tego co kojarzę to Andrzej Pluta z Tommy’m Adamsem rzucili do przerwy osiem z dziewięciu trójek zespołu (siedem - przyp. M.F.). To decydowało o przewadze gospodarzy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeśli poprawimy ten detal, to możemy wrócić do gry. Tak też się stało. Nie wiem, może to trochę łut szczęścia, może trochę więcej pewności siebie, kiedy zobaczyliśmy, że udaje nam się odrabiać straty. To również zadecydowało o naszym zwycięstwie.
Łukasz Koszarek, rozgrywający Anwilu Włocławek: Przede wszystkim gratulacje dla trenera Turowa i jego zawodników. Co do meczu… W drugiej połowie losy spotkania zupełnie się odmieniły, a my po prostu przestaliśmy grać. Turów wracał do gry, a nam ciężko było cokolwiek zrobić. To już kolejny raz kiedy wychodzimy na drugą połowę, wygrywając do przerwy różnicą kilkunastu oczek, a jednak przegrywamy mecz. Jak widać mamy z tym problem.