[b]
WP SportoweFakty: W nocy z 22 na 23 lipca oficjalnie został pan zawodnikiem Unicai Malaga, chociaż z klubem z Andaluzji warunki kontraktu ustalił pan znacznie wcześniej. Dlaczego ten transfer tak się opóźniał?[/b]
Adam Waczyński: To prawda, że z klubem z Andaluzji rozmawiałem już od dłuższego czasu. Prawa ligi hiszpańskiej są jednak dla mnie niezrozumiałe, nawet do tej pory. Łatwo się pogubić w tych obwarowaniach prawnych.
Mogę powiedzieć, że wspólnie z agentem walczyliśmy o to, żeby ten transfer zatwierdzić jak najszybciej, tak aby każda ze stron była zadowolona. W końcu doszliśmy do porozumienia, ale tak jak było widać, do ostatnich godzin, minut, nic tak naprawdę nie było wiadomo. Te przepychanki trwały do samego końca.
Wyjaśnijmy kibicom. Po zakończeniu ostatniego sezonu był pan "zastrzeżonym wolnym agentem". Co to dokładnie oznacza?
- Myślałem, że ten system działa nieco inaczej. Było spore zamieszanie związane z wykupem mojego kontraktu. Zazwyczaj jest tak, że zespół, który widzi cię w składzie, to płaci byłemu pracodawcy odstępne. Tutaj było nieco inaczej, bo kluby nie potrafiły się ze sobą dogadać.
Zespół z Obradoiro również wyrażał zainteresowanie moją osobą, ale działacze z Malagi byli zdecydowanie bardziej zdeterminowani. Od samego początku podkreślali, że widzą mnie w składzie na kolejny sezon.
ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski: Trzeba podejść do igrzysk jak do każdego innego turnieju
Drżał pan o transfer do ostatniej minuty?
- Nie ukrywam, że przechodziło mi to przez myśl, że ten transfer może nie dojść do skutku. Całe szczęście, że wszystko skończyło się dobrze. Kluby ostatecznie zawarły porozumienie. Po całym tym zamieszaniu odetchnąłem z ulgą, ponieważ uważam, że to odpowiedni czas, by odejść z Rio Natura i zrobić kolejny krok w mojej karierze. Gdyby do transferu nie doszło, to byłbym bardzo zawiedziony.
Na czym w końcu stanęło? Unicaja musi zapłacić odstępne, czy przeszedł pan do klubu z Andaluzji na zasadzie wolnego transferu?
- Powiem szczerze, że nie do końca wiem, jak to finalnie się zakończyło, ponieważ nie brałem udziału w samych rozmowach pomiędzy klubami. Tym zajmował się mój agent, a ja nie chciałem go za często pytać, bo i tak bym za wiele nie wskórał.
Jak pan będzie wspominał dwa lata w zespole Rio Natura Monbus Obradoiro?
- To był bardzo udany okres. Zrobiłem niesamowity progres w swojej grze. Miałem szansę pokazać się w najlepszej lidze w Europie. Te dobre występy dały mi wiele pewności siebie. Cieszę się, że zostało to zauważone przez mocniejsze kluby. Czas na kolejny krok do przodu w mojej karierze.
Dużo miał pan ofert z klubów?
- Na początku było kilka opcji, ale wspólnie z agentem i rodziną uznaliśmy, że propozycja z Malagi jest najbardziej konkretna. Obraliśmy ten kierunek i rozpoczęliśmy rozmowy z klubem. Dogadywaliśmy szczegóły dość długo, ale finalnie udało się podpisać umowę.
Gdyby kluby się nie dogadały, to miał pan przygotowaną opcję "B"? Mam na myśli transfer do innej ligi?
- Był plan "B", zawsze trzeba być przygotowanym na wszystko. Miałem oferty z innych lig. Były to zespoły, które przystąpią do gry w europejskich pucharach. Nie ukrywam, że za wszelką cenę chciałem odejść z Rio Natura Monbus Obradoiro, ponieważ uznałem, iż czas zrobić kolejny krok w karierze i sprawdzić się na wyższym poziomie.
Co ma takiego Hiszpania, że tak sobie pan ją upodobał?
- Składa się na to kilka elementów. Na pewno poziom ligi, który jest bardzo wysoki. Poszczególne drużyny są świetne skonstruowane. Mają w swoich szeregach wybitnych zawodników i tak naprawdę każdy może ograć każdego. Nawet z drużyny z dołu tabeli mogą ograć tych najlepszych. To jest sprzyjające, jeśli chodzi o koszykarski rozwój. Poza tym życie jest bardzo dobre. Nie mogę na nic narzekać.
[b]
Po kilku latach przerwy wraca pan do gry w europejskich pucharach. Po raz ostatni miało to miejsce w sezonie 2012/2013. Wówczas w EuroCupie występował pan z Treflem Sopot. Teraz znów zagości pan w tych rozgrywkach.[/b]
- To prawda i dlatego tak bardzo mi zależało na grze w Maladze, która od wielu lat kładzie nacisk na występy na międzynarodowej arenie. Będzie to dla mnie kolejna okazja do tego, by sprawdzić swoje umiejętności na wyższym poziomie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jestem pozytywnie nastawiony.
Odbył już pan rozmowę z trenerem Plazą?
- Tak. Rozmowa była bardzo profesjonalna. Poruszyliśmy kilka wątków - reprezentacja, gra w klubie, składzie. Trener widzi mnie w zespole w dużej roli. Jestem to bardzo satysfakcjonująca informacja. Jestem zadowolony i pozytywnie podbudowany tą rozmową.
Malaga chce powalczyć o pierwszą czwórkę?
- Tak. Nie ukrywam, że skład robi na mnie wrażenie. Jest kilku świetnych zawodników w naszym zespole. Myślę, że mamy spore szanse uzyskać awans do pierwszej czwórki. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę wszystkich nowych kolegów.
Pana kolega z reprezentacji, Mateusz Ponitka, wybrał się ostatnio do Las Vegas na Ligę Letnią. Wiem, że pan także mógł się tam znaleźć, ale świadomie nie podjął pan rękawicy. Dlaczego?
- Była opcja pojechania do Stanów Zjednoczonych, ale postawiłem na grę w Europie. Wolałem skoncentrować się na występach w reprezentacji Polski. Poza tym cały czas były toczone rozmowy w sprawie mojego kontraktu, a wyjazd do USA wiązał się z pewnym ryzykiem. W mojej sytuacji lepiej było grać w pewne karty.
Rozmawiał Karol Wasiek