WP SportoweFakty: Poprzedni sezon jest historią. Pozostał jeszcze mały niedosyt czy patrzy pan już tylko na nowe rozgrywki?
Łukasz Wilczek: Z poprzedniego sezonu trzeba wyciągnąć wnioski, skupić się na pozytywach, które powinny zaprocentować w kolejnych rozgrywkach. Patrzę w przyszłość z optymizmem i jestem skoncentrowany na tym, aby maksymalnie dobrze wykorzystać okres przygotowawczy. Byliśmy blisko awansu do Ekstraklasy, lecz to już przeszłość. Przed nami nowe wyzwania.
Przygotowania rozpoczynacie 8 sierpnia. Jak będą wyglądały kolejne tygodnie?
- Wracamy po wakacyjnej przerwie, podczas której każdy z nas realizował indywidualny plan treningowy. Będziemy spotykać się w hali przy ul. Obrońców Tobruku dwa razy dziennie. 8 i 9 sierpnia przejdziemy badania zdrowotne, a w połowie miesiąca wyjeżdżamy na obóz przygotowawczy. Musimy nastawić się na ciężką pracę.
[b]
Na papierze skład Legii Warszawa wygląda bardzo obiecująco. Jesteście zdecydowanym faworytem I ligi?[/b]
- Będziemy chcieli udowodnić swoją wartość przede wszystkim na parkiecie. Zarząd klubu nie próżnuje, do zespołu dołączyło kilku bardzo wartościowych zawodników, m.in. Piotr Robak i Łukasz Pacocha. Wiemy, o co będziemy walczyć w przyszłym sezonie. Mam nadzieję, że pokażemy się z jak najlepszej strony i zrealizujemy swój cel.
Nie boicie się jeszcze większej presji niż w poprzednim sezonie? Teraz wszystkie oczy kibiców zwrócone będą na Warszawę.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do presji. Legia ma bardzo duże aspiracje, a my jesteśmy od tego, aby im sprostać. Mam nadzieję, że będzie nas motywować do jeszcze lepszej gry. Nie boimy się presji, ponieważ w wyczynowym sporcie jest czymś zupełnie naturalnym. Do sezonu chcemy przystąpić maksymalnie skoncentrowani i doskonale przygotowani. Wszyscy w klubie mają świadomość, co trzeba jeszcze poprawić czy usprawnić, aby za rok być w zupełnie innym miejscu. Chcemy sprostać temu wyzwaniu.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio" - jak zmienić niebezpieczne miasto w twierdzę? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Podobnie mocny skład miał kiedyś SIDEn Toruń, w którym miał pan okazję występować. Dosyć niespodziewanie odpadliście wtedy w pierwszej rundzie play-off. Nie będzie powtórki z historii?
- Inne miasto, inny klub i inni zawodnicy. Nie można w żaden sposób porównać obecnej drużyny Legii do tej z Torunia, w której kiedyś występowałem. To jest tylko sport, dlatego oczywiście wszystko może się zdarzyć. Legia to długofalowy projekt, który nie załamie się po jednym niepowodzeniu. Wyciągamy wnioski z ubiegłego sezonu i walczymy dalej.
Nie odbiera pan transferu Łukasza Pacochy jak małego braku zaufania? Trener Piotr Bakun na pozycji numer jeden będzie miał prawdziwy ból głowy.
- Wręcz przeciwnie. Uważam ten transfer za doskonały ruch. Łukasz jest innym typem zawodnika niż ja. Oddaje wiele rzutów, może występować na pozycjach nr 1 i 2. Trener Bakun będzie miał zatem większe pole manewru, a rywalizacja wyjdzie nam tylko na dobre. Skorzysta na tym cały zespół.
W zespole z Warszawy zabraknie między innymi Cezarego Trybańskiego. To będzie duża strata dla Legii?
- Czarek był ważnym graczem nie tylko na parkiecie, ale również poza nim. Dla innych był wzorem do naśladowania. W swojej karierze udowodnił, że dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć wielki sukces. Na pewno, będzie nam go brakowało, ale nie ma zawodników niezastąpionych.
Rozmawiał Jakub Artych