Dylemat Slaughtera - marzenia czy pieniądze?

A.J. Slaughter ostatnie tygodnie spędził na treningach Oklahomy City Thunder. Reprezentant Polski ma szansę na niegwarantowany kontrakt w zespole NBA, ale ma również propozycje z Europy. - Cały czas się zastanawiam. To będzie trudna decyzja - mówi.

[b]

WP SportoweFakty: Na zgrupowanie reprezentacji dołączył pan nieco później niż pozostali koledzy. Czym było to spowodowane?[/b]

A.J. Slaughter: W zeszłym roku nie mogłem za dużo czasu poświęcić rodzinie, ponieważ dogrywane były sprawy mojego paszportu. Ustaliłem jednocześnie z trenerem Taylorem, że w tym roku da mi nieco więcej czasu na pobyt z rodziną.

W tym czasie miałem odbyłem także kilkanaście treningów z Oklahomą City Thunder. Otrzymałem zaproszenie na camp. Nie mogłem odmówić. Cieszę się, że mogłem pokazać się całemu sztabowi szkoleniowi, który pozytywnie wyraził się na mój temat. To bardzo budujące w kontekście przyszłości.

Idąc dalej - czy ma pan realną szansę na załapanie się do składu Oklahomy City Thunder?

- Po odejściu Kevina Duranta w zespole zaszły spore zmiany. Władze klubu cały czas analizują różne możliwości. Czy znajdę się w ich planach? Nie wiem. Trudno tak naprawdę powiedzieć, bo trzeba sobie jasno powiedzieć o tym, że w NBA wszystko szybko się zmienia. Pewnego dnia możesz być w składzie drużyny, a za chwilę ktoś może cię zastąpić. Jest wielu chętnych na grę w najlepszej lidze świata.

ZOBACZ WIDEO Historia zatoczy koło? Szansa przed Majką i Niewiadomą (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

To prawda, że otrzymał pan propozycję niegwarantowanej umowy?

- Tak. Oklahoma przedstawiła mi taką propozycję. Aczkolwiek nie będę ukrywał, że za tą ofertą nie idą duże pieniądze. Ja znacznie więcej zarobię w Europie.

Czyli stoi pan przed jasnym wyborem - marzenia albo pieniądze?

- Dokładnie. I już teraz wiem, że nie będzie to łatwa decyzja. Musisz zrozumieć, że każdy koszykarz ze Stanów Zjednoczonych marzy o grze w NBA. Dzieci naśladują największe gwiazdy i chcą podążyć ich drogą. Ja też w dzieciństwie miałem takie plany, ale je trzeba skonfrontować z rzeczywistością. Pieniądze też bowiem odgrywają dużą rolę.

Ostatni sezon w Banvicie BC zalicza pan do udanych?

- To był całkiem niezły sezon w moim wykonaniu. Nieco gorzej było z wynikami drużyny. Mieliśmy wiele wzlotów i upadków. Nie potrafiliśmy utrzymać naszego poziomu gry na jednym poziomie, co miało odzwierciedlenie w wynikach. Do tego dochodziły zmiany personalne, które nie ułatwiały zadania.

Jedna ze zmian w zespole miała realne przełożenie na pana grę. Po odejściu Fortsona zaczął pan otrzymywać więcej szans i od razu poprawił pan statystyki.

- To prawda. Tak naprawdę po jego odejściu stałem się jedynym rozgrywającym. Trener zaufał mi w większym wymiarze czasowym i myślę, że odpłaciłem mu się dobrą grą.

Banvit BC objął teraz Saso Filipovski. Czy jest szansa, że będzie pan podnosił swoje umiejętności pod jego wodzą?

- Nie, nie ma tematu mojego powrotu do tego zespołu.

Z jakich lig ma pan propozycje?

- W grę wchodzą trzy ligi - niemiecka, turecka i hiszpańska. I oczywiście Oklahoma City Thunder, która przedstawiła mi niegwarantowaną umowę.

Rozmawiał w Wałbrzychu
Karol Wasiek

Źródło artykułu: