W Madison Square Garden kibice ponownie byli świadkami bardzo ciekawego widowiska i popisów indywidualnych zawodników. Spotkanie w Nowym Jorku lepiej rozpoczęli gracze z Orlando, którzy po pierwszej połowie prowadzili różnicą 14 punktów. W drugiej części meczu przewagę udało się utrzymać, a końcowy wynik brzmiał 114:109 na korzyść ekipy z Florydy.
Po raz dwudziesty w swojej karierze środkowy Orlando Magic Dwight Howard zapisał na swoim koncie statystyki co najmniej 20 punktów i 20 zbiórek. Minionej nocy Superman wywalczył 24 oczka zebrał z tablic 21 piłek. 33 punkty dla zwycięskiego zespołu zdobył Turek Hedo Turkoglu.
- Próbowałem od początku spotkania być agresywny, czym chciałem zmobilizować swoich kolegów do wygranej. Po porażce ostatniej nocy w Chicago chcieliśmy dzisiaj wygrać i to nam się na szczęście udało - mówił po meczu Howard.
- Oni trafiali, a nawet gdyby piłka nie wpadła do kosza, to pod nim stał Dwight Howard. On robił znakomitą robotę, gdyż swoją osobą absorbował obronę, a jego koledzy mieli więcej miejsca do oddawania rzutów z dogodnych pozycji. Graliśmy twardo, ale zwycięstwa odnieść się nie udało - skomentował wydarzenia Nate Robinson, który był najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu zdobywając 32 punkty z ławki rezerwowych.
Polski środkowy Marcin Gortat na boisku przebywał ponad 6 minut. W tym czasie oddał jeden celny rzut, zebrał dwie piłki i raz zablokował rzut rywala.
- To jedno z tych spotkań, do których ludzie podchodzą specjalnie - mówił po meczu Los Angeles Clippers - Boston Celtics rozgrywający z LA Baron Davis. Ekipa Clippers sprawiła swoim kibicom miłą niespodziankę w postaci wygranej nad mistrzami NBA 93:91. Spotkanie miało niezwykle dramatyczną końcówkę, którą sam Davis oglądał już z ławki rezerwowych z powodu przekroczenia limitu fauli. - To dobrze zacząć spotkanie w pełnym składzie, gdy każdy jest zdrowy i może pomóc zespołowi - zakończył Davis. Trudno się z nim nie zgodzić, gdyż Clippersi wystąpili po raz pierwszy od dawien dawna w swoim optymalnym zestawieniu.
Bohaterem ekipy z LA był podkoszowy Zach Zandolph, który w swoich statystykach zapisał 30 punktów i 12 zbiórek. Dziełem Randolpha były również trzy ostatnie punkty swojego zespołu, które przesądziły o zwycięstwie Clippers.
Dla Clippersów była to dopiero 15 wygrana w sezonie. Dla Celtów dopiero 13 porażka w rozgrywkach. Ekipa z Bostonu boryka się z kontuzjami. Do kontuzjowanego Kevina Garnetta dołączył Brian Scalabrine. Na domiar wszystkiego coś niedobrego podczas meczu w LA działo się z kciukiem w prawej ręce Paula Pierca. Uraz ten mógł mieć duże znaczenie w skuteczności gry Pierca, który trafił tylko 7 z 19 rzutów z gry, w tym kluczowego rzutu na 20 sekund przed końcem meczu. Po niecelnym rzucie Pierca wynik brzmiał 92:91 dla Clippers. Randolph dodał jeden rzut wolny, a Celtics nie mieli już możliwości poproszenia o przerwę. Ostatnia akcja należała do Rajana Rondo, jednak rozgrywający Celtów pogubił się, a z wygranej cieszyli się gospodarze.
- Co tydzień tracimy jakiegoś zawodnika na jakiś czas. Teraz najważniejszą rzeczą jest to, że teraz musimy się postawić na nogi ze zdrowiem. Jak wszyscy będą zdrowi, wtedy możemy zacząć się bić z rywalami na pełnych obrotach - mówił Pierce.
- Graliśmy dramatycznie. Absolutnie nie graliśmy swojej koszykówki, tego co sobie zaplanowaliśmy. Graliśmy całą noc bardzo wolno, zdecydowanie za wolno. Zamiast wyjść na parkiet i zrobić swoje, pozwoliliśmy rywalowi praktycznie na wszystko i zakończyło się to dla nas niedobrze - podsumował występ swoich podopiecznych Doc Rivers. Celtics popełnili aż 21 strat, z który Clippersi zdobyli 21 punktów.
Bez Nene Hilario, ale w końcu z wygraną - tak można podsumować kolejny występ Denver Nuggets. Sprawy w swoje ręce w konfrontacji z Atlantą Hawks wzięli Chauncey Billups i Carmelo Anthony. Pierwszy zdobył 33 punkty, a drugi 23 i zebrał do tego z tablic 10 piłek.
- Byłem zły! A teraz jestem szczęśliwy, że udało się wygrać - to pomeczowe słowa Billupsa. Rozgrywający Nuggets zdobył 33 punkty, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Big Shot mógł jednak zostać negatywnym bohaterem tego spotkania. Billups nie trafił rzutu na 6,9 sekundy przed końcem dając nadzieję rywalom. Ci jednak, a konkretnie Flip Murray, nie wykorzystali swojej szansy i z wygranej cieszyć mogli się gospodarze. Najwięcej punktów dla Jastrzębi wywalczył Marvin Williams - 31.
Kolejny raz głośno było o Devinie Harrisie. Tym razem rozgrywający New Jersey Nets wywalczył 42 punkty, a jego Nets pokonali we własnej hali Chicago Bulls.
Wyniki:
Washington Wizards - Philadelphia 76ers 98:106
(C.Butler 17, A.Jamison 16, M.James 15 - A.Iguadala 22, A.Miller 17, L.Williams 16)
Indiana Pacers - Memphis Grizzlies 104:99
(J.Jack 20, T.J.Ford 20, M.Daniels 14 - M.Gasol 22, O.J.Mayo 21, M.Conley 13)
New Jersey Nets - Chicago Bulls 111:99
(D.Harris 42, B.Simmons 18, B.Lopez 13 - B.Gordon 17, J.Salmons 15, K.Hinrich 14)
New York Knicks - Orlando Magic 109:114
(N.Robinson 32, W.Chandler 27, A.Harrington 26 - H.Turkoglu 33, D.Howard 24, R.Lewis 17)
New Orleans Hornets - Detroit Pistons 90:87
(D.West 30, C.Paul 20, P.Stojakovic 17 - R.Hamilton 24, R.Wallace 16, A.McDyess 15)
Minnesota Timberwolves - Utah Jazz 103:120
(K.Love 24, R.Gomes 24, M.Miller 21 - M.Okur 25, R.Brewer 20, C.J.Miles 15)
San Antonio Spurs - Portland Trail Blazers 99:84
(T.Parker 39, M.Bonner 15, M.Finley 13 - C.Frye 15, B.Roy 14, L.Aldridge 13)
Dallas Mavericks - Milwaukee Bucks 116:96
(J.Howard 27, J.Kidd 19, B.Bass 18 - C.Villanueva 25, C.Bell 19, R.Jefferson 16)
Denver Nuggets - Atlanta Hawks 110:109
(C.Billups 33, C.Anthony 23, J.R.Smith 14 - M.Williams 31, J.Johnson 26, A.Horford 21)
Sacramento Kings - Charlotte Bobcats 91:98
(K.Martin 27, F.Garcia 15, D.Gooden 12 - G.Wallace 27, B.Diaw 23, E.Okafor 13)
Los Angeles Clippers - Boston Celtics 93:91
(Z.Randolph 30, B.Davis 16, M.Camby 14 - P.Pierce 20, R.Allen 17, R.Rondo 17)