Mankamentem bydgoszczan jest jednak w dalszym ciągu słaba postawa w pierwszej połowie. Zauważył to zresztą lider drużyny, Dorian Szyttenholm. - Nie wiem z czego to wynika, ale to jest taki nasz styl gry. W pierwszej połowie strasznie męczymy się z rywalami. Być może przyczyną jest sama mobilizacja - odpowiadał. To wykorzystali goście, którzy nie ustrzegli się jednak poważnych błędów. Szybko cztery przewinienia złapali Nieleszczuk i Zimniewicz, a więc dwaj czołowi gracze ekipy prowadzonej przez Jacka Bagneckiego.
Nie przeszkodziło to łęcznianom w prowadzeniu wyrównanej walki, ale niemal cały czas utrzymywał się rezultat remisowy. Przyjezdni korzystny rezultat trzymali głównie dzięki dobrej postawie pod koszem. Właśnie tak gros swoich punktów zdobywał Marcin Nikonowicz i doświadczony Dariusz Cywiński. - Całe szczęście, że rywale szybko nazbierali sporo fauli. Oni cały czas grali strefą, dlatego w dalszej fazie gry trudno było wykorzystać ich przewinienia. Powinniśmy przy tej okazji częściej wykorzystywać naszych rozgrywających, którzy swoimi wejściami szybko by taką strefę rozbili - dodał trener KPSW Astorii, Maciej Borkowski.
Druga kwarta tradycyjnie należała do gospodarzy. Jeszcze po akcji dwa plus jeden Cywińskiego UKS Łęczyce prowadził 46:50. Wówczas do pracy ostro zebrali się bydgoszczanie. Trójka Laydycha (49:50), szybkie wejścia pod kosz Oliwiera Szyttenholma (53:50), i dobra gra na obwodzie Przemysława Gierszewskiego sprawiły, że po kilku chwilach miejscowi byli już pewni swego, bo prowadzili 67:59. W ekipie gości robił co mógł wspomniany Dariusz Cywiński, ale doświadczony center nie miał wsparcia wśród pozostałych kolegów.
Ci obudzili się dopiero w końcówce czwartej kwarty, trafiając pięć razy z rzędu zza linii 6,25 cm. Wynik sobotniej potyczki ustalił się jednak parę minut wcześniej. - Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. W zasadzie nasza gra ustawiona była pod rzuty z dystansu. Jeśli jednak trójka nie wpada, to powoli robią się małe problemy. Pod koszem nie było zbyt dużo miejsca, ale udało się wybronić parę kontr i odskoczyliśmy rywalom - potwierdził po meczu Dorian Szyttenholm.
Wychowanek bydgoskiego klubu w trzeciej kwarcie podczas jednej z akcji zderzył się mocno ze swoim rywalem. Początkowo wszystko wyglądało bardzo groźnie, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu. - Teraz pozostało mi trochę adrenaliny, więc tego zderzenia za bardzo nie czuję. Pewnie mocniejszy ból poczuję dopiero w domu. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie w porządku - dodał Szyttenholm.
KPSW Astoria Bydgoszcz - UKS Łęczyce 92:79 (25:22, 12:20, 23:14, 32:23)
KPSW Astoria: Laydych 27 (5), Gierszewski 15 (5), Gliszczyński 13 (1), D.Szyttenholm 11, O.Szyttenholm 11, A. Szopiński 9, Kamecki 3, Lewandowski 3 (1), T.Szopiński 0, Kubacki 0, Poliwka 0.
UKS Łęczyce: Nieleszczuk 23 (5), Zimniewicz 14 (2), Cwyiński 12, Bogusz 11 (3), Nikonowicz 11, Strychalski 4, Marchewka 2, Mudlaf 2, Szwinka 0, Bichowski 0.