Jrue Holiday opuści początek sezonu, jego żona ma nowotwór mózgu

AFP / Na zdjęciu: Jrue Holiday
AFP / Na zdjęciu: Jrue Holiday

Jrue Holiday opuści minimum cały pierwszy miesiąc sezonu 2016/17, żeby być razem z rodziną. W mózgu żony rozgrywającego New Orleans Pelicans wykryto nowotwór. Para spodziewa się dziecka.

W tym artykule dowiesz się o:

Jrue Holiday nie weźmie udziału w obozie przygotowawczym New Orleans Pelicans i pozostanie poza grą co najmniej przez pierwsze 4-5 tygodni sezonu regularnego. On i jego małżonka Lauren spodziewają się w połowie października narodzin dziecka. W mózgu 28-letniej Lauren - byłej reprezentantki USA w piłce nożnej - wykryto jednak mały guz i najwcześniej sześć tygodni po porodzie ma przejść operację.

Guz wykryto w czerwcu i początkowy plan zakładał możliwość przeprowadzenia operacji już w lipcu. Plany jednak zmieniono i na świat musi najpierw przyjść pierwsze dziecko pary, która wzięła ślub w 2013 roku. Dlatego ta informacja - znana przedstawicielom Pelicans już od lipca - dopiero teraz ujrzała światło dzienne.

- Rodzina jest dla mnie ważniejsza niż koszykówka - powiedział 26-letni rozgrywający. - Doceniam moją karierę w NBA i pozycję w jakiej jestem, ale moja żona jest dla mnie najważniejsza na świecie.

Klub z Nowego Orleanu wystosował oświadczenie, w którym Holiday'a wspierają Generalny Menedżer Dell Demps i trener Alvin Gentry.

Holiday ma za sobą swój najlepszy i najzdrowszy sezon od trzech lat. Borykający się z przeciążeniem nóg rozgrywający zaliczał średnio 16,8 punktów i 6,0 asyst na mecz. Pod jego nieobecność o rolę rozgrywającego w pierwszej piątce rywalizowali będą nowi w Pelicans Langston Galloway (trafił z New York Knicks) i E'Twaun Moore (Chicago Bulls).

W ostatnim tygodniu Pelicans testowali Lance'a Stephensona, który nadal nie podpisał kontraktu w NBA. Początek sezonu w Pelicans opuści też Tyreke Evans, który rehabilituje się po trzeciej operacji kolana w ciągu ostatniego półtora roku.

ZOBACZ WIDEO: Prezes PZPN: Wiele mocnych drużyn bardzo cierpiało w Astanie...

Źródło artykułu: