Mateusz Ponitka: Była możliwość grać efektownie, ale liczy się efektywność

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Mateusz Ponitka po raz kolejny pokazał swoją wszechstronność i miał olbrzymi wkład w wygraną reprezentacji Polski nad Estonią. To nie był łatwy mecz dla Biało-Czerwonych, ale najważniejsza jest trzecia wygrana w eliminacjach EudoBasketu 2017.

Mateusz Ponitka w starciu z Estonią grał nie tylko efektywnie, ale i efektownie. Szybkie kontry, efektowne wsady czy popisowy alley-oop po podaniu A.J. Slaughtera.

- Były możliwości żeby kończyć akcje efektownie, ale najważniejsza jest efektywność. Jeżeli jest gra na dobrej skuteczności to przede wszystkim trener jest szczęśliwy - przekonuje nasz skrzydłowy, który w środę zaliczył 15 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i tyle samo przechwytów.

Najważniejszą kwestią było jednak zwycięstwo zespołu, które łatwo nie przyszło. Polacy dopiero na przełomie trzeciej i czwartej kwarty, po serii punktów 17:0, zdołali wyrwać to spotkanie.

- Dobrze, że w ogóle udało się odskoczyć. Graliśmy w tym meczu falami. Były super momenty w obronie i w ataku, po czy przychodził jakiś kryzys, chwilowa dekoncentracja. Dodatkowo rywale trafiali szalone rzuty za trzy punkty i dochodzili nas na remis, a w pewnym momencie objęli nawet prowadzenie - komentuje.

ZOBACZ WIDEO: "Bałkanica" dopingiem dla paraolimpijczyków. Zobacz klip! (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Gdy Estonia wyszła na prowadzenie 49:48 szybko o przerwę poprosił Mike Taylor. Na ławce było jednak spokojnie. - Nie było gorąco, jesteśmy profesjonalistami. Nikt na nikogo nie krzyczał, powiedzieliśmy sobie, że koniec zabawy i trzeba wziąć się do roboty - przekonuje Ponitka.

Estończycy zgodnie z przewidywaniami o dobry wynik w meczu walczyli trójkami. W Lublinie wykorzystali 12 z 26 prób. - Mieli dobry dzień jeżeli chodzi o skuteczność. Dużo rzutów wpadało takich szalonych, gdzieś w ostatnich sekundach. Dlatego cieszmy się, że jest wygrana i mamy czternaście punktów zaliczki - dodaje.

Po trzech meczach eliminacji do przyszłorocznego EuroBasketu Biało-Czerwoni legitymują się bilansem 3:0. Estonia w Lublinie doznała natomiast pierwszej porażki. Czy taki stan rzeczy sprawia, że już teraz można mówić, że Polska jest jedną nogą na mistrzostwach Europy?

- To są niepotrzebne komentarze. Trzeba się skupić na kolejnych meczach - zakończył jeden z filarów naszej reprezentacji.

Źródło artykułu: