Jakub Parzeński: Wiem na sto procent, że nie będę żałował tego wyboru

Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza
Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza

Jakub Parzeński po sezonie 2015/2016 zdecydował się na zmianę barw klubowych. Opuścił Asseco Gdynia i trafił do MKS-u Dąbrowa Górnicza. Dlaczego wybrał właśnie ten klub, a nie np. Rosę Radom? Między innymi o tym opowiada w rozmowie z naszym portalem.

WP SportoweFakty.pl: Wybrał pan ofertę MKS-u Dąbrowa Górnicza, chociaż na rynku była również inna konkretna oferta. Co było kluczem do podjęcia takiej decyzji?

Jakub Parzeński: Wszyscy dobrze wiedzą, że wahałem się pomiędzy Rosą Radom i właśnie MKS-em Dąbrowa Górnicza. Bardzo dużą rolę odegrał tutaj trener Drażen Anzulović.

To on odegrał kluczową rolę w podjęciu decyzji?

- Trener Anzulović dzwonił do mnie kilkukrotnie przekonując, że w Dąbrowie Góniczej będę mógł zrobić kolejny krok do przodu. Będę pełnił ważną rolę w zespole i wiem na sto procent, że nie będę tego żałował.

ZOBACZ WIDEO: Paraolimpijski serwis techniczny. Tu naprawią każdy wózek i protezę (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W porównaniu do sytuacji w Asseco Gdynia, w MKS-ie czeka na pana rywalizacja o minuty z graczem amerykańskim, którym jest Kendall Gray. Jest pomiędzy wami chemia i zdrowa rywalizacja?

- Nie ma z tym żadnego problemu. Ciężka praca na treningach sprawi, że każdy wywalczy swoje minuty na parkiecie i będzie pomagać drużynie. Nie jest ważne kto zaczyna czy kto kończy na parkiecie. Ważne, abyśmy dawali drużynie tyle, ile tylko można.

Co do samych treningów. Trener Anzulović słynie z tego, że nie odpuszcza. Mocno dostajecie w kość?

- Powiem szczerze, że jest ciężko, ale spodziewałem się tego. W Asseco nie było jednak wcale lżej, więc jestem przygotowany tak psychicznie. Fizycznie również jestem gotowy, bo całe wakacje coś robiłem.

Wakacje spędził pan z kadrą. Obserwując wyniki kadry nie ma gdzieś jakiegoś żalu, że nie udało się w niej utrzymać miejsca na mecze eliminacyjne?

- Może delikatny żal jest, aczkolwiek byłem w tym roku na Kadrze B i było to te docelowe miejsce, gdzie mnie powołali. Kadra A była taką nobilitacją i wisienką na torcie, żeby pojechać tam i spróbować powalczyć. Treningi i walka z Maciejem Lampe czy Adamem Hrycaniukiem to dobre doświadczenie. To były dobre sparingi dla mnie.

Są nadzieje na powrót do kadry?

- W tym roku się nie udało, ale będę robił wszystko, żeby za rok też się tam dostać i pobyć z kadrą A zdecydowanie dłużej.

Indywidualnie to jest właśnie plan na nowy sezon w Tauron Basket Lidze?

- Indywidualnie na pewno chce zrobić progres w każdym koszykarskim elemencie. Z każdym rokiem trzeba iść do przodu.

Rozmawiał w Dąbrowie Górniczej
Krzysztof Kaczmarczyk

Komentarze (0)