Mimo dość wysokiego zwycięstwa mecz pomiędzy Stalą a rezerwami Prokomu nie był aż takim łatwym pojedynkiem dla gospodarzy. - Wynik wskazuje na łatwe zwycięstwo, ale graliśmy z drużyną silnie fizyczną i szczególnie dużo walki odbywało się w polu trzech sekund. Jednak nasi wysocy stanęli na wysokości zadania - stwierdził skrzydłowy Stalówki, Michał Wołoszyn.
Wychowanek Stali stwierdził, że ogromne słowa uznania należą się Adamowi Lisewskiemu: - Na wyróżnienie zasłużył sobie Adam, który nie dał pograć ani Adamowi Łapecie ani Adamowi Hrycaniukowi.
Jednym z gorszych elementów w niedzielnej potyczce były słabo wykonywane przez Stal rzuty osobiste. - Co do rzutów osobistych, to była nasza taka drobna niedyspozycja, ale nie wykonywaliśmy ich aż tak dużo w tym meczu, więc nie miało to szczególnie większego wpływu na wynik pojedynku - dodał Wołoszyn.
Stalowcy dzięki tej wygranej zapewnili sobie miejsce w czołowej ósemce. To jednak jeszcze dwa miesiące temu wydawać mogłoby się niemożliwe. - Zapewniliśmy sobie już awans do play-off, co po słabej pierwszej rundzie było celem nadrzędnym, więc teraz dwie pozostałe potyczki możemy zagrać bez większego obciążenia i powinno się to przełożyć na naszą korzyść. Jesteśmy zawodowcami i nie będziemy kalkulować na kogo trafić. Gramy jak w każdym meczu o zwycięstwo i chcemy z wysokiego "C" wejść w decydującą fazę. Niestety w play-off nie będziemy mieć przewagi własnego parkietu - powiedział zawodnik zespołu z Podkarpacia.
Są też smutne wieści dla fanów Stalówki. - Paweł Pydych nie pomoże nam w następnej rundzie. Rozmawiałem z nim i wiem tylko tyle, że nie jest gotów do gry. A szkoda, ponieważ mógłby nam pomóc - zakończył Wołoszyn.