Stanley Burrell: Ja i Jerel musimy grać razem

- Do Słupska przychodziłem jako rzucający obrońca, by grać z Jerelem Blassingamem jednocześnie na parkiecie - mówi Stanley Burrell, który jak na razie przez trenera Robertsa Stelmahersa częściej jest ustawiany jako rozgrywający.

Dla Stanley'a Burrella spotkanie z MKS-em Dąbrowa Górnicza było jak na razie najlepsze w okresie przygotowawczym. Amerykanin w ciągu 19 minut spędzonych na parkiecie zdobył osiem punktów i miał sześć asyst. Zawodnikowi bardzo zależało na dobrym występie i rehabilitacji za ostatnie słabe mecze, w których był praktycznie niewidoczny.

Burrell w rozmowie z WP SportoweFakty przyznaje, że czuje się coraz lepiej w zespole Robertsa Stelmahersa. Tłumaczy również, dlaczego w poprzednich spotkaniach wypadł tak blado.

- Znalazłem się w kompletnie nowej sytuacji. Cztery lata temu grałem tutaj pierwsze skrzypce. Byłem liderem zespołu. Teraz moja rola jest zupełnie inna. Na razie wychodzę jako rezerwowy. Nie chcę jednak narzekać, bo to nie jest w moim stylu. Staram się wykonywać jak najlepiej polecenia trenera Stelmahersa - mówi amerykański combo-guard.

Burrell w sezonie 2011/2012 był niekwestionowanym liderem zespołu i ulubieńcem słupskiej publiczności. Amerykanin w spotkaniach Tauron Basket Ligi zdobywał średnio 15,6 punktu i był czołowym zawodnikiem słupskiej ekipy, która odpadła w ćwierćfinale play-off.

ZOBACZ WIDEO: Koszmarny błąd bramkarza FC Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]

Teraz na tak dużą rolę nie może liczyć, ponieważ w zespole jest Jerel Blassingame, słupski generał. To od niego wszystko zależy. Burrell na razie jest jego zmiennikiem, chociaż trener Stelmahers próbuje także grać tym duetem. W sobotnim spotkaniu w takim układzie Burrell rozgrywał, z kolei Blassingame grał jako rzucający obrońca. Trafił nawet dwie trójki po podaniu swojego rodaka.

Jak całą sytuację widzi Burrell? - Uważam, że powinniśmy mieć więcej okazji do wspólnej gry. My znakomicie się rozumiemy na boisku. Gdy jesteśmy razem na parkiecie to napędzamy całą drużynę. Jest dużo pasji i zaangażowania. Ja i Jerel musimy grać razem - odpowiada Amerykanin, któremu nie przeszkadza gra w roli rzucającego obrońcy.

- Po to byłem ściągany do Słupska. Miałem występować na pozycji rzucającego obrońcy i grać razem z Jerelem. Takie były założenia - podkreśla zawodnik.

W sobotę Energa Czarni musieli uznać wyższość MKS-u Dąbrowa Górnicza. Po bardzo wyrównanym spotkaniu podopieczni Drażena Anzulovicia wygrali 77:75.

- Szkoda, że przegraliśmy i nie daliśmy radości naszym kibicom. To była prawdziwa koszykarska bitwa, która mogła się podobać fanom. Dopiero w samej końcówce rywale zapewnili sobie zwycięstwo. Żałujemy, że nie udało się wygrać, ponieważ zwycięstwa w takich meczach budują - tłumaczy Stanley Burrell.

Karol Wasiek ze Słupska

Źródło artykułu: