- Były nerwy - potwierdza Karol Szpyrka. - Końcówka bardzo chaotyczna. Dużo błędów, strat, zła decyzyjność. To przełożyło się na końcowy wynik - wylicza rozgrywający GKS-u Tychy.
Jego zespół w niedzielę świetnie spisywał się w końcówkach kwart. Spójnia Stargard miała się więc czego obawiać. W pierwszych trzech odsłonach ostatnia akcja zawsze należała do gości. Gdyby sytuacja powtórzyła się na koniec meczu to oni by zwyciężyli.
- To też jest trochę szczęścia, ale wynik końcowy jest nieszczęśliwy dla nas i nic już na to nie poradzimy - przyznał Karol Szpyrka, który z porażki na inaugurację I ligi nie robił tragedii.
- Przegraliśmy jednym, szkoda. Jechaliśmy tu z wielkimi nadziejami. Niestety trzeba przełknąć gorycz porażki i pracować dalej. To dopiero początek sezonu. Już nie z takich sytuacji wychodziliśmy. Gramy, walczymy dalej i zapominamy od przyszłego tygodnia o tym meczu - tłumaczył koszykarz, dla którego jest to drugi sezon w tyskim zespole.
ZOBACZ WIDEO: Mike Taylor: Gortat i Lampe chcą współpracować (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
GKS w 2. kolejce podejmie Kotwicę Kołobrzeg. Beniaminek przegrał różnicą 12 punktów z GTK Gliwice i był to najwyższy wynik 1. kolejki. Aż sześć spotkań rozstrzygnęło się różnicą pięciu lub mniej "oczek". Ten fakt oraz porażka Legii Warszawa z Biofarmem Basket Poznań pokazuje, że nawet najwięksi faworyci rozgrywek będą musieli do końca walczyć o każde kolejne zwycięstwo.
- Taka jest koszykówka. Przed faworytami nikt się nie położy. Zawsze będą trudne mecze. Uważam, że w tym roku I liga będzie bardziej wyrównana i emocjonująca. Na wyjazdach zawsze się gra ciężko, co pokazał niedzielny pojedynek - ocenił nasz rozmówca.