- Mecz bardzo szarpany, myślę, że nieładny. Nie ułożył się po naszej myśli przede wszystkim w trzeciej kwarcie. Wyszliśmy uśpieni kilkupunktowym prowadzeniem. Spójnia złapała odrobinę rzutów z dystansu. Sami im na to pozwoliliśmy. Potem ten mecz już tak wyglądał kosz za kosz, bardzo nerwowo - ocenia Tomasz Jagiełka.
Po 20 minutach GKS Tychy prowadził ze Spójnią Stargard 44:36. Gospodarze w pierwszej połowie trafili 2/9 rzutów trzypunktowych. Po przerwie ich skuteczność była zdecydowanie wyższa - 5/10. Ważny okazał się także inny element.
- Kluczem jest przegrana deska 28:38. Indywidualne osiągnięcia w tym elemencie wysokich są bez porównania. Do tego nasza statyczna gra w ataku przede wszystkim w trzeciej kwarcie przy ośmiopunktowym prowadzeniu - tłumaczy trener tyskich koszykarzy.
Czy spodziewał się on, że na początek I ligi GKS czeka tak trudne zadanie? W poprzednim sezonie starcia ze Spójnią były dla śląskiej ekipy zdecydowanie łatwiejsze.
- Spodziewaliśmy się bardzo trudnego meczu, bo gra się tutaj ciężko. Przede wszystkim pierwsza kolejka zawsze jest ogromną niewiadomą. Do tego każdy boryka się ze swoimi problemami. Przez ostatnie dwa tygodnie nie trenowaliśmy pięciu na pięciu. Mamy kłopoty z wysokimi, ale to nas kompletnie nie usprawiedliwia, bo każdy ma swój problem w zespole i musi sobie z nim radzić teraz albo przez cały sezon. Niewygodny teren i trochę spuściliśmy z tonu w trzeciej kwarcie. To był decydujący moment - uważa Tomasz Jagiełka.
- Liga będzie na pewno bardzo wyrównana, na co wskazują inne wyniki. Myślę, że o każde zwycięstwo trzeba będzie bardzo mocno walczyć - dodaje zapytany o prognozę na kolejne tygodnie rywalizacji.
ZOBACZ WIDEO: Iwan o Legii: klub jest w trudnym momencie, ale te problemy lada moment się zakończą