Krajobraz po Gibsonie
To był trzeci sezon Danny'ego Gibsona w TBL, ale to właśnie w zespole Polskiego Cukru Toruń pokazał swoją prawdziwą twarz strzelca. W sezonie zasadniczym Amerykanin spędzał na parkiecie średnio aż 33 minuty w każdym spotkaniu, notując świetne statystyki - 17,2 pkt i 5,9 as. Gibson był kapitalny. To na nim swój atak opierał zespół z grodu Kopernika.
Po zakończeniu ostatniego spotkania kontrakt amerykańskiego rozgrywającego wygasł i było niemal pewne, że opuści szeregi TBL. Co prawda działacze Twardych Pierników chcieli pozostawić zawodnika na kolejny sezon, ale jego żądania finansowe znacząco poszły do góry i były nie do przyjęcia dla ekipy z grodu Kopernika. Ostatecznie Amerykanin wybrał ofertę z Bułgarii.
Władze klubu dość długo poszukiwały następcy Gibsona. Ostatecznie postawiono na jego rodaka - Obadiaha "Obie" Trottera. 32-letni Amerykanin z węgierskim paszportem to prawdziwy koszykarski obieżyświat. Nie jest to jednak typ strzelca.
ZOBACZ WIDEO: Ziółkowski: lista niedozwolonych środków jest za szeroka, zbyt łatwo je nagiąć
- Nie szukałbym porównania między nimi. Obie jest rozgrywającym, więc musi ustawić naszą grę, tak aby była uporządkowana - tłumaczy Jacek Winnicki, szkoleniowiec Twardych Pierników.
Szansa dla Śniega
Brak Gibsona oznacza jednocześnie więcej szans dla polskiego rozgrywającego, Tomasza Śniega, który był w cieniu Amerykanina. Teraz ma pokazać pełnię swoich możliwości. W Toruniu liczą na to, że zawodnik będzie dobrze uzupełniał się z Obie Trotterem.
- To jest dla mnie szansa. Tego grania będzie sporo, muszę to wykorzystać - mówi Śnieg.
W sparingach Polak otrzymuje sporo szans i pokazuje się w nich z całkiem niezłej strony. W klubie są jak na razie z niego zadowoleni. Chwalą Śniega za pracę, którą wykonał w wakacje. Pracował nad swoimi mankamentami. W trakcie sezonu ma się to zwrócić.
Zespół, nie gwiazdy
Brak Gibsona to nie jedyny problem Jacka Winnickiego i jego ludzi. W Toruniu nie będzie już także Maksyma Kornijenki. Ukraiński podkoszowy dostarczał 10,6 punktu na mecz.
- Trudno będzie zastąpić Gibsona, Kornijenkę. Oni ciągnęli tę grę, mieli ogromny wpływ na wynik - zauważa Śnieg.
Budżet klubu w porównaniu do minionych rozgrywek jest mniejszy o milion złotych. To odbiło się na kształcie drużyny. Nie ma już gwiazd. Pozyskano graczy za mniejsze pieniądze, dlatego o wynikach ma stanowić zespół.
- To będzie inny Polski Cukier Toruń. W poprzednim sezonie mieliśmy indywidualności, w obecnych rozgrywkach będzie inaczej. Aby cokolwiek osiągnąć spora część zawodników musi grać na odpowiednim poziomie. Do tego dążymy, każdy musi dołożyć swoją cegiełkę - podkreśla Śnieg.
- Musimy dobrze współgrać na boisku, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie mamy już gwiazd, które same potrafią coś wykreować - dodaje.