Tak się złożyło, że w niedzielne popołudnie ACK UTH Rosa rywalizowała w wyjazdowym spotkaniu drugiej kolejki pierwszej ligi z Jamalex Polonią 1912 Leszno. Mecz rozpoczął się o godz. 17. W składzie radomskiej drużyny znalazł się Filip Zegzuła, który posiada podwójną licencję - na występy w Polskiej Lidze Koszykówki i na jej zapleczu.
Trenerzy Karol Gutkowski i Wojciech Kamiński doszli do wniosku, że rozgrywający będzie bardziej przydatny zespołowi rezerw, w związku z czym nie wsiadł do autokaru, jadącego do Zielonej Góry na starcie o Superpuchar Polski pomiędzy Stelmetem BC a Rosą.
- Nie byłem zły z tego powodu. Po prostu taka była decyzja szkoleniowców - mówi. Pojedynek w hali CRS rozpoczął się o godz. 20:15. - Były plany, żebym dojechał po meczu, ale doszliśmy do wniosku, że jednak bym nie zdążył - zdradza radomianin.
Gdzie śledził więc występ swoich kolegów z pierwszej drużyny? - W autokarze - odpowiada z rozbrajającą szczerością. - Super, że wygraliśmy. Chłopaki dobrze grali, byli dobrze przygotowani pod Stelmet - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob: Byłoby mi przykro, gdybym miał odejść z Grudziądza
Zdaniem Zegzuły, Tyrone Brazelton zasłużenie odebrał statuetkę dla MVP meczu o superpuchar. - Zagrał mega zawody - młody koszykarz chwali Amerykanina.
Spotkanie obfitowało w wiele efektownych akcji w wykonaniu zawodników obu ekip. - Myślę, że mogło się podobać. Mecz był zacięty do samego końca, szkoda, że tak mało ludzi oglądało go w telewizji - zaznacza Zegzuła. Według nieoficjalnych informacji, starcie w Zielonej Górze obserwowało bowiem zaledwie kilkanaście tysięcy widzów.
21-latek był drugim, po Mateuszu Szczypińskim, najlepszym strzelcem ACK UTH Rosy w konfrontacji z Polonią Leszno. Zapisał na swoim koncie 23 punkty. Jego zespół przegrał jednak 73:92. - Źle weszliśmy w mecz, ciężko się gra po tak długiej podróży. W pierwszej kwarcie słabo wyglądaliśmy, bez energii, rywale nas zdominowali na desce - Zegzuła podaje główne przyczyny porażki. Po premierowej odsłonie przyjezdni tracili do rywali 17 "oczek" (15:32). - Z każdą kwartą lepiej to wyglądało, lecz zawodnicy z Leszna kontrolowali cały mecz - nie ukrywa.
Przed rozpoczęciem meczu pojawiły się informacje, że pod znakiem zapytania stoi występ Seida Hajricia. - Seid miał problemy z dwugłowym uda - przybliża sytuację zdrowotną kolegi nasz rozmówca. On też mógł nie zagrać w niedzielę. - Podkręciłem kostkę na jednym z treningów i opuściłem kilka zajęć w zeszłym tygodniu, ale na weekend byłem gotowy - kończy.