WP SportoweFakty: Jest pan, obok Grzegorza Podulki, jedynym graczem, który został ze starego składu I-ligowego GTK. Można zatem powiedzieć, że znalazł się pan w zupełnie nowym otoczeniu?
Kacper Radwański: Zgadza się. Drużyna została zbudowana praktycznie od zera. Jak to mówią - nowy sezon, nowe rozdanie.
Jaka atmosfera panuje w zespole? Bo w poprzednim sezonie, co oczywiste, zapewne nie była ona najlżejsza.
- Pomimo tego, że są nowi zawodnicy, atmosfera jest naprawdę znakomita. Większość ludzi zna się z parkietów, lub z innych klubów, co też ułatwia budowanie atmosfery w drużynie.
ZOBACZ WIDEO Pazdan nie jest najlepszy, Ronaldo się poświęcał. Portugalczycy wrócili do meczu z Polską
Sezon rozpoczęliście dość dobrze, bo macie na koncie dwie wygrane, a porażka z Sokołem nie była wysoka, ale i też przez to chyba w pewien sposób podwójnie jej szkoda?
- Zależało nam, aby wejść dobrze w sezon. Wygrana na ciężkim terenie w Kołobrzegu dobrze nas nakręciła na następne spotkania. Szkoda tego meczu z Sokołem. Nie był on najlepszym w naszym wykonaniu, a pomimo tego napędziliśmy stracha faworytowi.
Pierwsze dwa mecze nie były wybitne, jeśli chodzi o grę Kacpra Radwańskiego. W spotkaniu w Prudniku, gdzie nie gra się łatwo, było jednak już dużo lepiej.
- Nie ma co ukrywać, że pierwsze dwie kolejki nie były najlepsze w moim wykonaniu. Na szczęście przełamanie nastąpiło szybko, bo już w trzeciej serii spotkań w Prudniku i mam nadzieję, ze teraz już będzie tylko lepiej.
Cały mecz wygraliście, ale co stało się z wami w trzeciej kwarcie? Zbytne rozluźnienie? Bo wychodziło wam niewiele, podczas kiedy rywalom wpadać do kosza zaczęło niemal wszystko.
- W trzeciej kwarcie zabrakło nam przede wszystkim skuteczności. Drużyna z Prudnika zaczęła zdecydowanie lepiej bronić, a niesiona dopingiem swoich kibiców zaczęła też być bardzo skuteczna w ataku. Na całe szczęście obudziliśmy się i to my wróciliśmy ze zwycięstwem do Gliwic.
W Prudniku zabrakło Damiana Pielocha, ale nie było to aż tak widoczne, jak brak w zespole Pogoni Grzegorza Mordzaka. Długa i wyrównana ławka to chyba wasz spory atut, bo nawet młodzi Dominik Rutkowski i Michał Jędrzejewski prezentują się przyzwoicie.
- Dokładnie. Nasza drużyna jest na tyle zbilansowana i ma szeroką ławkę, że jeśli w danym dniu któryś z graczy jest w gorszej dyspozycji, to na pewno znajdzie się osoba, która dobrze go zastąpi i wypełni lukę.
W 4. kolejce zagracie u siebie z Rosą Radom i to chyba podwójna mobilizacja do wygranej. W Gliwicach jak na razie macie tylko porażkę, a po drugie to właśnie Rosa pokonała was w play-outach. Pan pamięta te mecze.
- Jest to swego rodzaju jakaś dodatkowa motywacja i chęć odegrania się, ale nie nakręcamy się szczególnie. Podchodzimy do tego spotkania skoncentrowani. Chcemy narzucić swój styl gry i w końcu odnieść pierwsze zwycięstwo przed własną publicznością.
[b]Rozmawiał Dawid Siemieniecki
[/b]