W Asseco nie ma świętych krów. "Dyscyplina musi być"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Asseco Gdynia rozpoczyna nowy rozdział w swojej historii: całkowicie polski skład prowadzony przez trenera-debiutanta Przemysława Frasunkiewicza. Dokąd taka filozofia doprowadzi klub znad morza?

[b]

WP SportoweFakty: Asseco Gdynia kroczy swoją drogą. W sezonie 2016/2017 zagra tylko Polakami.[/b]

Piotr Szczotka: Mnie osobiście bardzo to cieszy, że udało się stworzyć w całości polski zespół, który dowodzony jest młodego, utalentowanego trenera. Kładziemy coraz większy nacisk na zawodników, którzy przez kilka szkolili się w Asseco Gdynia. Teraz wchodzą w świat profesjonalnej koszykówki. Ich role z każdym rokiem powinny być coraz większe. Ja z Krzyśkiem Szubargą jesteśmy weteranami, pomagamy tym młodszym zawodnikom. Myślę, że z biegiem czasu będzie to przynosić efekty.

Wielu skazuje was na pożarcie, ale wydaje mi się, że Asseco stać na sprawienie niejednej niespodzianki w PLK. W zespole jest kilku zawodników, którzy mają wiele do udowodnienia.

- Nie będziemy chłopcami do bicia. Na pewno przed nikim się nie położymy. Fakt posiadania młodego składu nie zwalnia nas od tego, by walczyć z najlepszymi. Nie chcemy się usprawiedliwiać faktem, że mamy niedoświadczonych zawodników, którzy dopiero uczą się gry na najwyższym poziomie. To byłoby kompletnie niezrozumiałe.

Na ile wpływ na drużynę miały dwa ostatnie transfery - Marcela Ponitki i Mikołaja Witlińskiego?

- To wzmocnienia drużyny, które jednocześnie spowodowały większą rywalizację na treningach. Część zawodników spodziewała się, że skład jest już może zamknięty i liczyła na minuty, a tutaj trzeba wyjść i walczyć na każdym treningu o swoje. Uważam, że te transfery podziałały motywująco na całą drużynę. Tym bardziej, że Marcel i Mikołaj są bardzo pracowici, przykładają się do zajęć.

Mikołaj Witliński ma sporo do udowodnienia.

- Myślę, że obaj mają. Marcel był w mocnej ekipie w zeszłym sezonie, ale nie grał za wiele. Teraz ma szansę się pokazać szerszej publiczności. Podobnie Mikołaj Witliński, ale nie ma sensu pompować balonika, bo to niczemu nie służy. Obaj będą powoli wprowadzani, chcemy jeść małymi łyżeczkami, a nie chochlą. Mamy nadzieję, że odnajdą się w naszej drużynie i zaczną grać na miarę swoich umiejętności.

ZOBACZ WIDEO Polacy ustanowią rekord. Tak wysko w rankingu FIFA jeszcze nie byliśmy!

[b]

Jak teraz wygląda współpraca na linii Piotr Szczotka-Przemysław Frasunkiewicz? Do niedawna byliście kolegami z drużyny.[/b]

- Profesjonalnie. Poza boiskiem nadal jesteśmy kolegami, rozmawiamy normalnie, ale podczas treningów, meczów jest już inaczej. To mój przełożony, który wydaje polecenia i rozkazy, a ja muszę je wykonywać.

Zaakceptował pan taki stan rzeczy?

- Oczywiście. Nie dyskutuję z nim, bo tak jestem nauczony. Trener ma zawsze rację. Wszyscy mamy ten sam cel - zwycięstwo. Pchamy wózek w jedną stronę. Nikt tutaj nie ma taryfy ulgowej.

A co jeśli z trenerem Frasunkiewiczem, który dopiero zaczyna swoją przygodę, Piotr Szczotka nie będzie się zgadzał?

- Piotr Szczotka będzie milczał. Nawet jak trener nie ma racji, to on prowadzi ten statek. Trzeba się do tego dostosować.

Czyli Piotr Szczotka też może liczyć na burę od trenera?

- Oczywiście. Nie ma świętych krów. Tutaj nikt nie będzie chodził i udawał gwiazdę. Nie ten adres. Asseco to drużyna walczaków. Dyscyplina musi być. Nikt w zespole nie będzie pokrzywdzony.

Rozmawiał Karol Wasiek

Komentarze (0)