Wraca stary Krzysztof Szubarga. "Brakuje mi jedynie meczowego ogrania"

Krzysztof Szubarga po bardzo długiej przerwie powrócił do gry w PLK. - Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Nic mi nie dolega. Brakuje mi jedynie ogrania meczowego - mówi zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty po porażce z Miastem Szkła Krosno (70:83).

Karol Wasiek
Karol Wasiek
PAP / Adam Warżawa
WP SportoweFakty: O ile porażka z MKS-em Dąbrowa Górnicza była do przewidzenia, to raczej mało kto zakładał przegraną z Miasto Szkłem Krosno, które debiutuje w rozgrywkach PLK.

Krzysztof Szubarga: Mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza był fatalny w naszym wykonaniu. Zagraliśmy tragicznie przez 40 minut. Rywale nas kompletnie odczytali. Za wiele nie mieliśmy do powiedzenia. Jeśli chodzi o mecz z Miastem Szkła to zakładałem wygraną i to pewną. Przyjeżdżając do hali byłem przekonany, że wygramy i w dobrym stylu pokażemy się przed własną publicznością.

Stało się jednak kompletnie inaczej. Rywale od samego początku was zdominowali. Czym można to tłumaczyć?

- Trudno powiedzieć, bo byliśmy dobrze zmotywowani przed samym meczem. Widziałem w oczach innych graczy chęć walki i zwycięstwa. Niestety po pierwszym gwizdku kompletnie stanęliśmy. Nie było w nas już tej werwy, zaangażowania. Rywale robili, co chcieli pod koszem i na obwodzie.

Mecz przed własną publicznością usztywnił zespół, który z większości składa się z młodych zawodników?

- Myślę, że nie. To raczej powinno motywować zawodników do gry na wyższym poziomie. Przecież na co dzień trenujemy w tej hali, znamy doskonale obręcze. Tymczasem to goście czuli się komfortowo.

Kolejne trójki podcinały wam skrzydła?

- Oj tak. Nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić, ale z drugiej strony nie zrobiliśmy też za wiele, by gościom utrudnić pozycje. Tak jak powiedziałem wcześniej - robili z nami, co chcieli.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka: euforia była niesamowita, po meczu aż zgubiłem telefon [2/3]

Nie wytrzymał pan w pierwszej połowie i kilka razy zrugał kolegów za błędne decyzje.

- Tak, wraca stary Krzysztof Szubarga. Chciałem wstrząsnąć zespołem. Przecież graliśmy tragicznie.

W drugiej połowie oglądaliśmy już inne Asseco. W szatni było głośno?

- Bardzo głośno. Powiedzieliśmy sobie kilka cierpkich, męskich słów. Nie można pozwalać na to, że nie realizujemy założeń przedmeczowych. Przed wejściem na parkiet wszyscy wiemy, gdzie mamy stać i jak reagować, a jak przychodzi co do akcji, to jesteśmy pogubieni, nie odczytujemy sytuacji meczowych. Tak to nie może wyglądać. W drugiej połowie znacząco się poprawiliśmy. Pokazaliśmy, że przy odrobinie zaangażowania i agresji jesteśmy w stanie walczyć i wygrywać w lidze. Szkoda, że tak późno się obudziliśmy. Myślę, że gdybyśmy nieco wcześniej włączyli taki tryb, to my cieszylibyśmy się z wygranej.

0:2 jest powodem do niepokoju?

- Nie ma co popadać w panikę. Musimy dalej ciężko pracować na treningach, eliminować błędy i z optymizmem patrzeć w przyszłość.

Tylko czy ten zespół ma wystarczająco dużo potencjału, by walczyć w lidze?

- Jestem o to spokojny. Pokazaliśmy w drugiej połowie z Krosnem, że stać nas na walkę w PLK. Większość naszego składu stanowią młodzi zawodnicy, ale oni mają naprawdę spory potencjał. Po prostu muszą nabrać wiary, że mogą rywalizować z najlepszymi. To kwestia odpowiedniego podejścia. Jeśli się odblokują, to na pewno zapalimy.

W meczu z Krosnem to weterani ciągnęli grę - pan i Piotr Szczotka.

- Chcieliśmy dać im jasny sygnał, że trzeba zacząć odrabiać straty i grać lepiej. Po to też jesteśmy w tej drużynie, żeby pokazać tym młodszym zawodnikom, jak mają się zachowywać w danych momentach. Element edukacji jest bardzo ważny dla nich.

Jak się pan czuje w roli takiego mentora dla młodych?

- Bardzo dobrze. Ja odnajduję się w każdej roli. Nie ma dla mnie znaczenia, czy będę grał obok Woodsa, Szewczyka czy Matczaka i Jankowskiego.

Czyli młodzi zawodnicy mogą spodziewać się bury nie tylko od trenera, ale także od pana?

- Tak. Jeśli chce się mieć wyniki, to nie można kogoś traktować łagodnie. Musi być ostro.

Mówi pan o powrocie starego, słynącego z twardego charakteru Krzysztofa Szubargi. Jak się pan czuje pod względem fizycznym?

- Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Nic mi nie dolega. Brakuje mi nieco minut - takiego ogrania meczowego. Myślę, że z każdą następną kolejką będę wyglądał coraz lepiej. W Dąbrowie Górniczej zagrałem fatalnie. Napompowałem się, za dużo sobie do głowy nawkładałem różnych rzeczy i to nie pomogło. Z Krosnem było nieco lepiej.

Mówi się, że w Asseco pogra pan do grudnia, a później odejdzie do silniejszego zespołu. Ile w tym prawdy?

- Mam taką opcję, furtkę w kontrakcie, ale nie myślę o tym. Jest na to za wcześnie. Mam tutaj swoją robotę do wykonania. Wierzę, że zaczniemy wygrywać i nasza gra będzie wyglądała lepiej. To mój cel, który chcę zrealizować.

Rozmawiał Karol Wasiek

Czy jeszcze przed nowym rokiem Krzysztof Szubarga opuści Asseco Gdynia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×