Choć w sobotę rywalizowały ze sobą dwie drużyny, które do tej pory schodziły z drugoligowych rozgrywek niepokonane, faworytem wydawali się goście z Wałbrzycha. Zespół Górnika, będący mieszanką młodości i doświadczenia, uchodzi za faworyta do awansu do I ligi natomiast Śląsk tworzą wyłącznie gracze młodzieżowi.
Pierwsze minuty zdawały się potwierdzać te przewidywania, Górnik rozpoczął od prowadzenia 9:0. Jeszcze w pierwszej odsłonie młodzi koszykarze Śląska próbowali nawiązać walkę, zmniejszyli straty, ale to goście prezentowali się dużo lepiej. W drugiej kwarcie prowadzili przez chwilę różnicą nawet 15 punktów.
Górnik prezentował się znacznie dojrzalej od swoich rywali. Doświadczeni podopieczni Arkadiusza Chlebdy górowali fizycznie nad nastolatkami z Wrocławia. Bezlitośnie blokowany był zwłaszcza Jakub Musiał. Trochę przypominało to starcie buldogów z ratlerkami. Z tego nie mógł być zadowolony obecny na meczu Grzegorz Schetyna, wciąż uchodzący za niezwykle wpływową postać w koszykarskim Śląsku.
W trzeciej kwarcie w dobrze dotąd funkcjonującej machinie z Wałbrzycha zaczęło zgrzytać. Gracze Górnika zaczęli tracić piłki w prosty sposób, długimi momentami nie potrafiąc wrzucić piłkę do kosza. Irytować mógł zwłaszcza Rafał Niesobski. Rozgrywający, który w pierwszej kwarcie rzucił aż 11 punktów, później spisywał się zdecydowanie gorzej. A w trzeciej kwarcie raził fatalnymi rzutami, które nie dolatywały nawet do obręczy.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek: Trochę szkoda mi Wojciechowskiego... (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
- W pierwszej połowie realizowaliśmy praktycznie wszystkie założenia. Podczas przerwy uczulałem zawodników, aby dobrze wejść w drugą część meczu. Niestety, podejmowali złe decyzje, w trzeciej i czwartej kwarcie zdobyliśmy tylko 21 punktów - mówił po spotkaniu Arkadiusz Chleboda, trener Górnika.
Kryzys wałbrzyszan wykorzystali niezwykle waleczni zawodnicy Dominika Tomczyka i Jacka Krzykały. Sukcesywnie odrabiali straty, aż wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Sygnał do ataku dawał Jakub Musiał, który mecz zakończył z dorobkiem 15 punktów. Z rosłymi graczami z Wałbrzycha równorzędną walkę nawiązali wrocławscy podkoszowi, Mateusz Stawiak (12 pkt i 5 zbiórek) i Aleksander Dziewa (11 pkt, 9 zbiórek). Stawiak popisał się niezwykle efektownym blokiem w samej końcówce spotkania na Piotrze Niedźwieckim, czym właściwie przesądził o wygranej swojego zespołu.
- Spotkanie można opisać w dwóch słowach: mecz walki. Wiedzieliśmy, że doświadczenie, umiejętności, będą po stronie Górnika. Przeciwstawiliśmy im determinację, ambicję. W drugiej połowie opadły emocje naszych zawodników, wałbrzyszanie już nie dominowali tak fizycznie - oceniał Dominik Tomczyk, trener Śląska.
Sobotnie zwycięstwo to promyk nadziei dla Śląska. We Wrocławiu, po bankructwie zespołu ekstraklasowego, trudno ostatnio o optymizm. Zaś Górnik, aspirujący do gry w I lidze, jeśli pragnie awansować do wyższej klasy rozgrywkowej, nie może pozwalać sobie na taką nonszalancję, jak w dzisiejszym spotkaniu.
- Dobrze, że słabsza dyspozycja przytrafiła się w takim momencie, a nie w decydującym spotkaniu. Musimy teraz to w spokoju przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Naszym celem jest awans na zaplecze ekstraklasy - twierdził trener Górnika.
Śląsk Wrocław - Górnik Trans.eu Wałbrzych 69:64 (14:19, 19:24, 23:10, 13:11)
Śląsk: Musiał 15, Stawiak 12, Dziewa 11, Jakubiak 11, Krakowczyk 7, Ratajczyk 5, Wysocki 3, Źeleźniak 3, Bożenko 2
Górnik: Niesobski 19, Niedźwiedzki 16, Wróbel 10, Glapiński 9, Kozak 7, Bochenkiewicz 3, Piros 0, Podejko 0, Ratajczak 0.