- Cieszy zwycięstwo wyrwane z gardła dosłownie w ostatniej chwili. Wielką ambicją, wolą walki doprowadziliśmy do dogrywki. Zespół z Inowrocławia był bardzo dobrze dysponowany rzutowo. Obawiałem się tego spotkania po serii dobrych meczów - zaznaczył Krzysztof Koziorowicz.
Spójnia Stargard podobnie, jak prowadzący Max Elektro Sokół Łańcut pozostaje niepokonana w I lidze. Kolejne zespoły tracą dwa punkty, więc przewaga na ten moment jest bezpieczna. Mimo zwycięstw doświadczony szkoleniowiec widzi rzeczy, w których trzeba się poprawiać. - To nie był słaby mecz. Dobre, ciekawe zawody. Każdy trener znajdzie gdzieś błędy. Widzieliśmy, jaką mają zagrywkę. Dopiero w dogrywce zespół z Inowrocławia nie miał łatwych pozycji. To wszystko było na zasadzie, że może nie trafi. Nie ma tak! Bronimy do końca i walczymy do końca. Dobrze, że nam się udało wygrać, chwała, bo cieszy to, natomiast pewne rzeczy nie mogą się zdarzyć - przyznał Koziorowicz. - Obu trenerów kosztuje to dużo zdrowia. Trzeba wszystkie rzeczy, które się zaleca, bo z boku lepiej widać, przyjmować do siebie i realizować - analizował trener Spójni Stargard.
Kolejne zwycięstwa są cenne, ale w perspektywie następnych spotkań nie ułatwiają zadania. Rywale są bardzo zmotywowani a stargardzianie muszą zachować czujność. W sobotę byli blisko porażki, lecz w końcówce zrobili wszystko, żeby zwyciężyć. Poprawy wymagają początki. Spójnia w ostatnich meczach u siebie na zbyt wiele pozwoliła przeciwnikom w pierwszych kwartach. W tym czasie Astoria Bydgoszcz zdobyła 32 punkty a Noteć 30 "oczek".
- Trudniej nam się gra, bo wygrywamy. Wszyscy koncentrują się na nas na 120 procent, ale musimy grać swoje, nie oglądać się na nikogo. Dobrze, że mamy taką statystykę, natomiast cały czas musimy ciężko pracować - powiedział Krzysztof Koziorowicz.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Marek Koźmiński: Wciąż musimy gonić Europę i świat (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]