Choć jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty Rosa Radom prowadziła z EWE Baskets Oldenburg 52:38 w środowym meczu Basketball Champions League, to w czwartej części dała sobie wydrzeć przewagę i o losach spotkania musiała zadecydować dogrywka. W niej lepiej spisali się przyjezdni. Gospodarze opadli z sił i nie sprawili radości kibicom zgromadzonym w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, przegrywając 66:70.
Wicemistrzowie Polski ponieśli więc drugą porażkę na własne życzenie w bieżącym sezonie. Wcześniej, w bardzo podobnych okolicznościach, wypuścili z rąk zwycięstwo w ligowym pojedynku z Treflem Sopot (82:85).
- Nie jest łatwo powiedzieć coś mądrego po takim meczu. Gratulacje dla trenera i zawodników drużyny z Oldenburga, ponieważ walczyli i wierzyli do końca w zwycięstwo. Kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń przez prawie cztery kwarty, poza ostatnimi pięcioma minutami - podkreślił Wojciech Kamiński.
Rosa była skuteczniejsza od rywala (39,7 proc. w rzutach z gry, przy 39,4 proc. EWE Baskets), jej zawodnicy rozdali o jedną asystę więcej (15:14 w tym elemencie), a mimo to musiała obejść się smakiem.
- To kolejne spotkanie, w którym gramy jak równy z równym na zbiórkach, lepiej rzucamy z dystansu i mamy korzystny wynik, ale nie potrafimy tego zamienić na wygraną. Rywale zagrali lepiej i zwyciężyli - zaznaczył "Kamyk".
W decydujących fragmentach o rezultacie zadecydowały detale. - Przed nami kolejny mecz. Musimy skupić się na tych małych rzeczach, aby je poprawić i udoskonalić, by następnym razem cieszyć się z triumfu - zakończył trener wicemistrzów Polski.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Gareth Bale: Dostaliśmy kopa. Zostaliśmy ukarani