NBA: przełamanie Wizards, świetny mecz Marcina Gortata

Getty Images / Ezra Shaw
Getty Images / Ezra Shaw

Washington Wizards wyśmienicie spisali się we własnym obiekcie i zdeklasowali Boston Celtics (118:93), a palce maczał w tym Marcin Gortat. 32-letni Polak zagrał świetnie i był o krok od kolejnego w tym sezonie double-double.

To był jeden z najlepszych meczów naszego zawodnika w trwających rozgrywkach. Wprawdzie liczby może nie rzucają na kolana, zdarzało mu się mieć lepsze, ale bierzemy pod uwagę całokształt. A ten wygląda następująco - Marcin Gortat  ponownie trafiał na znakomitej skuteczności (6/9 z gry), bardzo dobrze walczył pod tablicami, zwłaszcza atakowaną (5 zbiórek w ofensywie) i z nim na parkiecie "Czarodzieje" funkcjonowali zdecydowanie najlepiej. Niewiele zabrakło, żeby Polak mógł pochwalić się kolejnym double-double, ale ostatecznie zgromadził 13 punktów, 9 zbiórek, 2 asysty oraz 2 bloki.

Stołeczna drużyna od startu sezonu po raz pierwszy zagrała na tak wysokim poziomie. Wcześniej gracze Scotta Brooksa nieźle wypadli w konfrontacji z Atlanta Hawks (wygrali 95:92), ale teraz wręcz koncertowo zagrali w ataku i jednocześnie poprawili się w obronie. Udało się - choć niewykluczone, że tylko tymczasowo - wyleczyć problem z niewielkim wsparciem rezerwowych. Tym razem zmiennicy spisali się bez zarzutu i dołożyli do dorobku Washington Wizards 44 punkty.

Zachwycał Otto Porter. 23-letni skrzydłowy zagrał swój najlepszy mecz w NBA pod względem liczby zdobytych punktów. Amerykanin był nie do zatrzymania - trafił 14 z 19 rzutów z gry, rewelacyjnie zbierał, a nawet blokował. Nic dziwnego, że jego statystyki robią wielkie wrażenie - 34 punkty, 14 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty i 3 bloki. Nieco na drugim planie był John Wall, a gospodarzom nie zaszkodziła nawet kiepska forma Bradleya Beala czy przeciętna Markieff Morris.

Z pewnością nie takiego obrotu spraw spodziewali się koszykarze Boston Celtics. Przyjezdni już w pierwszej kwarcie przekonali się o sile Czarodziei i szybko pożegnali się z marzeniem o zwycięstwie. Wprawdzie w drugiej kwarcie zdołali nieco zmniejszyć straty, lecz na tym skończyła się ich walka. Najlepiej u gości spisał się Isaiah Thomas, który zanotował 23 punkty, 10 asyst oraz 6 zbiórek.

ZOBACZ WIDEO "PZPS dopuścił się grzechu zaniechania w sprawie Leona" (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Wizards sięgnęli po drugie zwycięstwo w tym sezonie. Ich aktualny bilans to dwie wygrane i pięć porażek, co daje im przedostatnie, 15. miejsce w Konferencji Wschodniej.

W pozostałych starciach nie brakowało emocji. Nadspodziewanie dużo problemów z pokonaniem Philadelphia 76ers mieli gracze Indiana Pacers. Gospodarze nieźle wystartowali, ale potem musieli gonić rezultat. W regulaminowym czasie gry żadna ze stron nie zdołała przechylić szali, toteż doszło do dogrywki, w której wyraźnie lepszą dyspozycję strzelecką zaprezentowali koszykarze Nate'a McMillana. Wielki wkład w końcowy sukces mieli Jeff Teague i Paul George, którzy zdobyli razem 58 punktów (pierwszy z wymienionych dołożył jeszcze 9 asyst, a drugi 8 zbiórek).

Drugiej porażki w sezonie doznali zawodnicy Oklahoma City Thunder, który we własnym obiekcie nie zdołali zatrzymać Raptors, a w szczególności DeMar DeRozan. Lider drużyny z Toronto zdobył aż 37 punktów oraz dołożył do tego 4 zbiórki, 6 asyst i 3 przechwyty. Na nic zdał się zatem wysiłek Russella Westbrooka, autora 36 punktów, 7 zbiórek, 7 asyst i 2 bloków, ale także aż 8 strat.

Wciąż w fantastycznej formie są Charlotte Hornets. Szerszenie idą jak burza i po siedmiu meczach mają na swoim koncie sześć wygranych. Mało tego, to oni znajdują się obecnie na czele Konferencji Wschodniej, wyprzedzając... aktualnych mistrzów NBA Cleveland Cavaliers. Zespół Steve'a Clifforda uporał się w ostatnim starciu z Utah Jazz.

Charlotte Hornets - Utah Jazz 104:96 (24:32, 27:26, 25:20, 28:20)
(Walker 21, Williams 19, Belinelli 13, Kaminsky 13, Zeller 12, Hawes 11 - Hayward 29, Hood 20, Favors 16, Lyles 10)

Indiana Pacers - Philadelphia 76ers 122:115 (31:26, 23:34, 30:24, 25:25, d. 13:6)
(Teague 30, George 28, Jefferson 18, Turner 15, Miles 12 - Covington 23, Henderson 17, Okafor 15, Sarić 14)

New York Knicks - Brooklyn Nets 110:96 (19:29, 31:26, 22:16, 38:25)
(Anthony 22, Porzingis 21, Rose 14, Lee 13 - Hamilton 21, Lopez 21)

Orlando Magic - Minnesota Timberwolves 107:123 (17:39, 30:35, 30:23, 30:26)
(Vucević 24, Payton 18, Fournier 13, Hezonja 11, Ibaka 11, Augustin 10 - LaVine 37, Wiggins 29, Towns 20, Muhammad 13, Dieng 12, Jones 10)

Washington Wizards - Boston Celtics 118:93 (34:8, 24:35, 31:26, 29:24)
(Porter Jr 34, Wall 19, Burke 18, Thornton 16, Gortat 13 - Thomas 23, Bradley 21, Smart 10, Johnson 11)

Atlanta Hawks - Chicago Bulls 115:107 (35:27, 33:34, 26:27, 21:19)
(Sefolosha 20, Howard 18, Millsap 16, Schroder 13, Korver 11, Muscala 11, Hardaway Jr 11, Delaney 10 - Butler 39, Wade 25, Gibson 13)

Oklahoma City Thunder - Toronto Raptors 102:112 (27:20, 28:42, 20:26, 27:24)
(Westbrook 36, Oladipo 18, Adams 14 - DeRozan 37, Lowry 19, Patterson 13, Carroll 10, Nogueira 10)

Phoenix Suns - Detroit Pistons 107:100 (19:28, 35:23, 27:25, 26:24)
(Bledsoe 21, Dudley 19, Len 16, Knight 14, Booker 11 - Caldwell-Pope 27, Drummond 18, Morris 16, Leuer 11)

San Antonio Spurs - Houston Rockets 99:101 (24:33, 36:30, 20:22, 19:16)
(Leonard 34, Aldridge 14, Lee 10 - Harden 24, Anderson 20, Gordon 15, Capela 12, Dekker 10)

Golden State Warriors - Dallas Mavericks 116:91 (34:15, 33:21, 17:32, 32:23)
(Durant 28, Curry 24, Thompson 20, Green 16 - Barnes 25, Anderson 16, Powell 14, Curry 10)

Los Angeles Clippers - Portland Trail Blazers 111:80 (36:16, 25:16, 32:18, 18:30)
(Griffin 22, Paul 19, Jordan 16, Speights 12, Redick 10 - Napier 11)

Komentarze (1)
avatar
Czemi
10.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Co za zwierze wystraszyć się można brojler