Krakowianki znowu fantastycznie rozpoczęły spotkanie. Nie minęły trzy minuty, a prowadziły 11:2, co było dużą zasługą Eweliny Kobryn i Meighan Simmons. Obie nie zawodziły, ale głównie dzięki temu, że akcje przemyślanie przygotowywano. Trener gości, Algirdas Paulauskas nie miał wyjścia, prosząc o przerwę. Liczył, że uda mu się zastopować rozpędzony team spod Wawelu. To jednak się nie stało. Zaskakująco łatwo powiększał ogólny dorobek i jeszcze wymuszał faule rywala. Dwa przewinienia w ten sposób zaliczyła m in. podkoszowa Energi Kelley Cain. Jeszcze podczas pierwszej kwarty złapała trzecie.
Przyjezdne, wzorem Famili Schio, postawiły strefę w obronie, ale tym razem Biała Gwiazda się nie zatrzymała. "Trójki" dołożyły Simmons i Sandra Ygueravide, która znalazła dla siebie miejsce w wyjściowej piątce. Ponadto, uwagę zwracała twarda, nieustępliwa obrona. Krajowy czempion praktycznie nie dopuszczał do okazji strzeleckich drużyny z miasta Kopernika, zatem wynik 28:8 nie powinien dziwić. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza wreszcie wypracowały sobie solidną zaliczkę w kontekście dalszej rywalizacji. Wystarczyło praktycznie kontrolować wydarzenia i nie pozwalać rywalkom rozwinąć skrzydeł.
Mistrzynie Polski zaskakiwały dosłownie wszystkich. Nie było sposobu, żeby im dorównać. Kilka cennych punktów zdobyła Ziomara Morrison, odciążając nieco Kobryn. Dobrą skuteczność nadal utrzymywała Simmons i po 14 minutach rezultat brzmiał 42:8! Zanosiło się na absolutny pogrom. Torunianki widziały, że nic nie są w stanie zrobić. Owszem, próbowały pojedynczych akcji, ale pod każdym względem, również dynamiki znajdowały się dwa piętra niżej. Indywidualne popisy Darxii Morris to za mało, żeby nawiązać walkę z wiślaczkami. Długą przerwę spędziły wygrywając 52:20 . Rzadko się zdarza, by na tym etapie cztery zawodniczki jednego zespołu przekroczyły barierę 10 zdobytych "oczek".
W trzeciej odsłonie ogólne tempo trochę spadło. Lider tabeli nie wykazywał takiej zaciętości, jak wcześniej, aczkolwiek bez żadnych problemów panował nad wydarzeniami. Położenie Katarzynek minimalnie poprawiła Weronika Gajda, jednak jej trafienia stanowiły kroplę w morzu potrzeb, gdyż po drugiej stronie boiska
"strzałami" zza linii 6, 75 m popisywały się Simmons i Hind Ben Abdelkader. Oczywiście wciąż mocną strukturą pozostawał duet Morrison - Kobryn. Zwłaszcza tej pierwszej należały się pochwały. Mimo słabszego startu sezonu prezentuje się coraz lepiej, udowadniając, że posiada wysokie umiejętności. Nawet podczas przegranego starcia w Eurolidze okazała się najlepiej rzucającą spośród całego kolektywu. Widząc taki przebieg spraw, hiszpański szkoleniowiec zaczął powoli dokonywać zmian. Przed decydującą batalią na tablicy świetlnej widniały liczby 77:35.
Ostatnia "ćwiartka" definitywnie pokazała kto znajduje się wyżej w ogólnej hierarchii. Swoje show kontynuowała wysoka Morrison, absolutna gwiazda wieczoru. Za ten występ klubowi z Małopolski należały się brawa, ponieważ zagrał niemal kompletnie, dając sobie dowód, co trzeba robić, żeby wykorzystywać własny potencjał. Ostatecznie zwyciężył 96:50.
Wisła Can Pack Kraków - Energa Toruń 96:50 (28:8, 24:12, 24:15, 20:15)
Wisła Can Pack: Morrison 32, Simmons 19, Ben Abdelkader 18, Kobryn 17, Ygueravide 5, Ziętara 5.
Energa: Gajda 15,Morris 8, Radomska 7, Adamowicz 5, Tłumak 4, Harris 4, Cain 3, Szczepanik 2.
ZOBACZ WIDEO Mocne opinie o Lewandowskim z Hiszpanii. Trafi do Realu? "Nie jest potrzebny"