Godne pożegnanie sezonu - relacja ze spotkania Armani Jeans Mediolan z Asseco Prokom Sopot

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sopocianie pojechali do Włoch z zamierzeniem, że chcą ten sezon euroligowy zakończyć zwycięstwem. Po jednostronny widowisku Mistrzowie Polski osiągnęli zamierzony cel, a zawodnikiem spotkania został Qyntel Woods, zdobywca 23 punktów.

Ponad 40 zbiórek Mistrzów Polski pozwoliło odnieś im pierwsze zwycięstwo w TOP 16 Euroligi. Dzięki tak dobrej grze pod koszem Sopocianie często mogli ponawiać akcje w ataku, które za drugim razem kończyli skutecznie. Taka ilość zebranych piłek spod tablic pozwoliła zespołowi Asseco Prokomu Sopot wygrać trzeci raz w tym sezonie.

Fantastyczne spotkanie rozegrał Qyntel Woods, który po raz kolejny udowodnił, że warto było mu zaufać i znaleźć 10 tys. dolarów na kontrakt. Zdobywca 23 punktów w ostatnich spotkaniach pokazuje się z bardzo dobrej strony. Powoli staje się liderem swojej drużyny. W czwartkowy wieczór amerykański skrzydłowy trafiał ze skutecznością ponad 70-procentową za dwa i trzy punkty, co czyni go najbardziej efektywnym zawodnikiem tego spotkania.

Asseco Prokom Sopot rozpoczęło mecz w Mediolanie bez Adama Hrycaniuka oraz Aniekana Archibonga, którzy zostali w Sopocie. Tomas Pacesas zdecydował się postawić od pierwszych minut na młodego Adama Łapetę, co było miłą niespodzianką dla sympatyków sopockiej drużyny. Spotkanie rozpoczęło się od obustronnej wymiany punktowej. W siódmej minucie gry sygnał do podniesienia poziomu dał swojej drużynie David Logan, który trafił za trzy punkty – przewaga gości wzrosła do siedmiu punktów 14:21. Chwilę później odpowiedział trafnym rzutem spod kosza były gracz Prokomu, Pap Sow i były to ostatnie punkty w tej kwarcie włoskiej drużyny. Do końca kwarty trafiali tylko Sopocianie, którzy ostatecznie wygrali pierwszą odsłonę 30:16.

Druga kwarta była kopią pierwszych dziesięciu minut spotkania. Mistrzowie Polski nie stracili koncentracji oraz co ważniejsze wysokiej skuteczności rzutowej. Nie pozwolili na zmniejszenie ponad dziesięciopunktowej przewagi. Świetne zawody rozegrał Qyntel Woods, który zdobył aż dziewięć punktów, jednak to wszystko zasługa "młodego wilka" Tyrona Brazeltona, gdyż to on bardzo mądrze poprowadził grę swojej drużyny w tej kwarcie. Asseco Prokom Sopot po pierwszej połowie prowadził 56:38.

Trzecia kwarta, która jest zmorą drużyny z Pomorza w tym sezonie, ponownie była najsłabsza w ich wykonaniu. Podopieczni trenera Piero Bucchciego pokazali, że pomimo bardzo małego zainteresowania tym spotkaniem (praktycznie puste trybuny), są wstanie znaleźć motywację do lepszej gry. Pierwsze skrzypce grał Pap Sow oraz Jobey Thomas, którzy w 25 minucie meczu zmniejszyli stratę do dziewięciu punktów. Jednak do gry wrócił ponownie Pat Burke, którego obecność w szeregach pierwszej piątki wprowadzało spokój oraz uformowanie szyków w drużynie. Trzecia kwarta zakończyła się prowadzenie Asseco Prokomu 70:60.

Ostatnia osłona była dokończeniem formalności. Podopieczni trenera Tomasa Pacesasa rozegrali tą kwartę perfekcyjnie. Duża w tym zasługa Brazeltona, który zagrał swój mecz życia w drużynie z Sopotu. Włosi nawet nie próbowali odrabiać strat, ich szalone rzuty z dystansu nie znajdywały miejsca w koszu. Z kolei Sopocianie szukali siebie nawzajem na parkiecie, dzięki temu zdobycze punktowe rozłożyły się na cały zespół. Mecz wygrali Mistrzowie Polski 96:72.

- Czekaliśmy długo na zwycięstwo i fajnie, że się w końcu udało. Udowodniliśmy Włochom, że jesteśmy lepsi, że w Gdyni przegraliśmy z nimi pechowo. Potrafiliśmy się zmobilizować w meczu, który nie decydował już o kolejności w grupie. Momentami graliśmy w Mediolanie ciekawą, zespołową koszykówkę i mam nadzieję, że to dla nas dobry znak przed play off w polskiej lidze. Wykorzystaliśmy błędy i brak koncentracji rywali, więc jesteśmy zadowoleni z takiego pożegnania się z Euroligą - powiedział Filip Dylewicz.

Pomimo, że Sopocianie wygrali tylko trzy spotkania w przeciągu całego sezonu, swoją dobrą grą pozwolili emocjonować się rozgrywkami euro ligowymi przez ponad pięć miesięcy. Europa zapamięta ten zespół jako agresywny oraz pozostawiający serce na parkiecie.

Armani Jeans Milano - Asseco Prokom Sopot 72:96 (16:30, 22:26, 22:14, 12:26)

Armani Jeans: Thomas 22, Sow 18, Katelynas 8, Sangare 8, Vitali 6, Hall 3, Price 3, Filloy 2, Taylor 2, Beard 0, Hawkins 0.

Asseco Prokom: Woods 23, Burke 15, Burrell 14, Ewing 13, Logan 13, Brazelton 10, Dylewicz 4, Szczotka 2, Zamojski 2, Łapeta 0.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)