Jeszcze niedawno Grzmot prezentował się mizernie. Przegrał cztery spotkania z rzędu, z czego trzy we własnym obiekcie. Frustracja w zespole narastała, a zwłaszcza u Russella Westbrooka. Lider drużyny w ostatnich dwóch starciach nie zawiódł - najpierw miał wielki wkład w wygraną nad Houston Rockets, a teraz zatrzymać go nie zdołali gracze Brooklyn Nets.
28-letni zawodnik grał jak z nut. Westbrook trafił aż 13 z 21 rzutów z gry, a do tego świetnie zbierał i jeszcze lepiej dogrywał piłki. Na jego koncie znalazło się 30 punktów, 13 asyst i 11 zbiórek. To jego czwarte triple-double w sezonie. Ale wygrana to w równie wielkim stopniu zasługa Victora Oladipo. 24-letni koszykarz był jeszcze skuteczniejszy od swojego kolegi z zespołu (11/17 z gry), a ostatecznie uzbierał 26 punktów, 6 asyst i 5 zbiórek.
Na klęskę Nets nic początkowo nie wskazywało. Goście rozpoczęli kapitalnie. W pierwszej kwarcie rewelacyjnie prezentowali się na dystansie - trafili aż 8 z 10 rzutów za trzy i objęli prowadzenie. Choć przy takiej skuteczności to nic zaskakującego. Później jednak gracze Kenny'ego Atkinsona mieli jednak znacznie więcej problemów ze zdobywaniem punktów, co odbiło się na końcowym rezultacie.
W ostatnim czasie nie zawodzą byli mistrzowie NBA. Warriors dopadli kolejną ofiarę. Tym razem byli to Celtics. Drużyna z Bostonu próbowała dotrzymać kroku przeciwnikowi, ale brakowało jej skuteczności. W trzeciej odsłonie gospodarze powiększyli swój dorobek o zaledwie 9 punktów.
Podopieczni Steve'a Kerra bezlitośnie to wykorzystali i już wtedy zapewnili sobie szóste zwycięstwo z rzędu. U Wojowników znakomicie zagrali Klay Thompson i Kevin Durant. Pierwszy uzbierał 28 punktów, drugi zanotował double-double w postaci 23 punktów i 10 zbiórek, ale na jego koncie znalazło się też 7 asyst i 3 przechwyty.
Po porażce z Indiana Pacers szybko podnieśli się obrońcy tytułu. Kawalerzyści we własnym obiekcie nie dali żadnych szans Detroit Pistons. Tłoki miały obiecujący początek, lecz później stracili przewagę i już do końca meczu jej nie odzyskali. Mało tego, przewaga mistrzów systematycznie rosła i goście próbowali uniknąć klęski.
Bardzo dobrze zagrał tercet LeBron James, Kyrie Irving, Kevin Love. Wymienieni zawodnicy zdobyli łącznie 58 punktów. Dwóch z nich zakończyło starcie z double-double - Irving zgromadził 25 punktów i 11 asyst, a Love 12 punktów i 13 zbiórek.
Charlotte Hornets - Atlanta Hawks 100:96 (29:28, 19:17, 27:35, 25:16)
(Batum 24, Zeller 23, Walker 21 - Millsap 22, Bazemore 19, Schroder 11, Muscala 11, Howard 10)
Indiana Pacers - Phoenix Suns 96:116 (18:27, 31:30, 33:32, 14:27)
(Turner 22, Teague 21 - Knight 17, Dudley 16, Williams 15, Booker 13, Barbosa 13, Ulis 10, Len 10)
Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 104:81 (30:19, 26:20, 26:17, 22:25)
(Irving 25, James 21, Love 12 - Leuer 15)
Boston Celtics - Golden State Warriors 88:104 (27:29, 21:26, 9:31, 31:18)
(Thomas 18, Bradley 17, Brown 11, Rozier 11, Smart 10 - Thompson 28, Durant 23, Curry 16, Green 11)
New Orleans Pelicans - Portland Trail Blazers 113:101 (31:28, 33:23, 24:24, 25:26)
(Davis 38, Holiday 21, Jones 15, Frazier 12, Moore 11 - Lillard 27, McCollum 24, Plumlee 13, Harkless 10)
Oklahoma City Thunder - Brooklyn Nets 124:105 (34:40, 30:21, 32:21, 28:23)
(Westbrook 30, Oladipo 26, Adams 15, Kanter 13, Abrines 10 - Lopez 22, Bogdanović 13, Hollis-Jefferson 13, Bennett 12, Hamilton 10, Kilpatrick 10)
Dallas Mavericks - Memphis Grizzlies 64:80 (19:19, 10:17, 12:20, 23:24)
(Barnes 15, Curry 11, Gibson 11 - Parsons 12, Gasol 11, Allen 11, Randolph 10)
Denver Nuggets - Toronto Raptors 111:113 (19:29, 38:23, 25:25, 20:25, d. 9:11)
(Mudiay 25, Chandler 25, Gallinari 21, Nurkić 14 - DeRozan 30, Lowry 18, Ross 16, Valanciunas 15, Carroll 11)
Los Angeles Lakers - San Antonio Spurs 107:116 (16:26, 36:26, 24:39, 31:25)
(Williams 24, Young 22, Clarkson 20, Randle 13, Deng 10 - Leonard 23, Aldridge 23, Gasol 16, Parker 16, Mills 11, Green 10, Ginobili 10)
Sacramento Kings - Los Angeles Clippers 115:121 (24:40, 30:33, 31:31, 30:17)
(Cousins 38, Lawson 18, Collison 16, Barnes 15 - Griffin 29, Redick 26, Jordan 16, Rivers 12, Paul 11)
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera