Marcin Dymała: Chcieliśmy wrócić po ostatniej porażce na zwycięską ścieżkę

- Chciałbym pogratulować kolegom z zespołu i trenerom, którzy dobrze nas przygotowali do tego meczu. Dziękuję kibicom za doping i całej drużynie za walkę - powiedział Marcin Dymała, który zdobył w sobotę 26 punktów.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
WP SportoweFakty
W 12. kolejce I ligi koszykarze Spójni Stargard pokonali Meritumkredyt Pogoń Prudnik 91:82. Z bilansem 11-1 umocnili się oni na drugiej pozycji w tabeli. - Chcieliśmy wrócić po ostatniej porażce na zwycięską ścieżkę. Przeciwnik był z najwyższej półki, bo zespół z Prudnika jest bardzo dobrą, zbilansowaną drużyną. Prowadziliśmy trzynastoma punktami w czwartej kwarcie, ale oni walczyli do końca. Dogonili nas na dwa "oczka". W końcówce zachowaliśmy więcej zimnej krwi i kolejne spotkanie tutaj wygraliśmy właśnie w takich okolicznościach. Kibicom na pewno może się to podobać. Sobotni mecz również, bo my i zespół z Prudnika zagraliśmy na wysokiej skuteczności. Dużo rzutów dystansowych. Miłe dla oka spotkanie - analizował Marcin Dymała.

W sobotę zdobył on 26 punktów. Rozdał też siedem asyst. Co warte podkreślenia trafił 6/8 prób z za linii 6,75 metra. Po tak dobrym meczu z końcówki pierwszej dziesiątki przesunął się na piąte miejsce w klasyfikacji punktujących i do liderów traci 10 "oczek". - Wpadało troszkę więcej rzutów. Cały czas pracuję nad tym. Ostatnio było gorzej. Oddawałem rzuty dystansowe w ostatnich sekundach z ósmego, dziewiątego metra. Były to trudne rzuty - ocenił obwodowy Spójni Stargard.

Zespół z Pomorza Zachodniego do starcia z Pogonią przystępował po pierwszej porażce w sezonie. Tydzień wcześniej po dogrywce przegrał na wyjeździe z Max Elektro Sokołem Łańcut 70:73. - Zaczęliśmy słabo w Łańcucie. Było 11:0 a później 18:3. Dużo sił kosztowało nas wrócenie do meczu. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Walczyliśmy do końca. Udało się zniwelować stratę. Prowadziliśmy w dogrywce nawet pięcioma punktami. Więcej szczęścia miał zespół z Łańcuta i wygrali to spotkanie - przyznał nasz rozmówca.

- Tam się bardzo ciężko gra. Nie mieli łatwego zadania w meczu z nami. Graliśmy też bez Wojtka Frasia. To na pewno nas troszkę osłabiło. Stawiliśmy czoła godnie rywalowi z Łańcuta i mecz mógł się na pewno podobać - dodał Marcin Dymała.

W grudniu zespoły z I ligi rozegrają trzy mecze. To zdecydowanie mniej niż w poprzednich dwóch miesiącach. Spójnię w najbliższym czasie czeka przede wszystkim test na koncentrację. Po pojedynkach z bardzo wymagającymi rywalami przyjdą dwa spotkania z ekipami z dolnej części tabeli. ACK UTH Rosa Radom jest jednak groźna u siebie a Znicz Basket Pruszków zaskakiwał na wyjazdach, więc stargardzianie powinni te wyzwania potraktować bardzo poważnie, żeby uniknąć wpadki. - Każdy mecz jest trudny. Tym bardziej, że jesteśmy w czubie tabeli i każdy wychodzi na nas zmotywowany w 120 procentach. Do każdego podchodzimy z takim samym szacunkiem i chcemy wygrywać każde kolejne spotkanie - zapewnił wszechstronny koszykarz.

ZOBACZ WIDEO Cavani bohaterem, połówka Rybusa, epizod Krychowiaka - skrót meczu Lyon - PSG [ZDJĘCIA ELEVEN]

Czy na koniec rundy zasadniczej Marcin Dymała będzie najlepszym punktującym I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×