Bardzo pechowo zakończył się dla Mike'a Conleya poniedziałkowy mecz przeciwko Charlotte Hornets. Nie dość, że Memphis Grizzlies ulegli Szerszeniom 85:104, to rozgrywający przedwcześnie opuścił parkiet. I jak się okazuje - nie wróci do gry zbyt szybko.
W trzeciej kwarcie tego pojedynku, Michael Kidd-Gilchrist odważnie ruszył pod kosz broniony przez Grizzlies, a Conley próbował wymusić faul ofensywny na szarżującym zawodniku. Rozgrywający zespołu z Tennessee upadł na parkiet, a po chwili w całym zamieszaniu zwalił się jeszcze na niego Frank Kaminsky.
Koszykarz natychmiast udał się do szatni i już nie wrócił na parkiet tej nocy. Okazało się, że Conley złamał jeden z kręgów w dolnym odcinku kręgosłupa i czeka go od sześciu do ośmiu tygodni przerwy. Za miesiąc ma przejść badania, które wykażą, czy wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.
29-latek, który w lipcu podpisał z Grizzlies nowy, ogromny kontrakt (153 miliony dolarów za pięć lat gry), prezentował w pierwszym miesiącu sezonu swoją najlepszą koszykówkę w karierze. W 17 spotkaniach notował średnio 19,2 punktu, 5,7 asysty i 3,6 zbiórki.
Niedźwiedzie z Memphis zajmują aktualnie piąte miejsce w Konferencji Zachodniej (bilans 11-7), ale w skutek absencji Conleya czekają ich zdecydowanie cięższe czasy. Wobec jego problemów włodarze zespołu będą poszukiwać wzmocnienia na pozycji rozgrywającego. Wśród kandydatów do tego wymienia się między innymi Norrisa Cole'a, Kendalla Marshalla, Toneya Douglasa czy Willa Bynuma. Warto przypomnieć też, że jeszcze przez przynajmniej tydzień Grizzlies nie będą mogli skorzystać z usług innego podstawowego zawodnika, Chandlera Parsonsa, który ma problemy z kolanem.
ZOBACZ WIDEO To dlatego Maja Włoszczowska odniosła życiowy sukces na igrzyskach
Czy ze względu na kontuzję Mike'a Conleya, Grizzlies wypadną poza TOP 8 Konferencji Zachodniej? 
