Polak z NBA zdradza tajniki swego sukcesu. "Podstawa to pasja i jej rozwijanie"

Niecodziennie zdarza się, że w Warszawie organizowane jest spotkanie z osobą z NBA. Nic więc dziwnego, że środowe spotkanie z Rafałem Juciem, skautem Denver Nuggets, cieszyło się dużym zainteresowaniem.

W tym artykule dowiesz się o:

Rafał Juć do NBA trafił trzy lata temu, mając zaledwie 21 lat. W klubie z Denver odpowiada za wyszukiwanie utalentowanych graczy występujących na co dzień w Europie.

- Z początku towarzyszyła mi pewna trema. Byłem zdecydowanie młodszy od reszty skautów, wydawało mi się, że nie porozumiewam się w angielskim aż tak swobodnie. Bardzo pomógł mi wtedy Tom Connely, generalny menadżer Nuggets. Zaprosił mnie na kolację, powiedział mi: znasz perfekcyjnie polski, a ja nie znam ani słowa. Twój angielski również jest niezły. To pomogło w przełamaniu barier - tak polski skaut wspominał swe początki za Atlantykiem.

Spotkanie zorganizowane przez koło naukowe "Get Ready - Zarządzanie w sporcie" odbyło się w jednej z większych auli Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Choć wydarzenie rozpoczęło się stosunkowo późno, a znajdujący się na uboczu Mokotowa nie jest najlepiej skomunikowany z resztą miasta, na sali pojawiło się niewątpliwie dużo więcej osób, niż zazwyczaj na wykładach. W sumie spotkanie trwało ponad dwie godziny. Rafał Juć opowiadał podczas niego o kulisach swojej pracy, a także o specyfice NBA i występujących w niej zawodników. Jak sam mówił, zawodnicy są bardzo różni.

- Ciekawą sytuację mieliśmy z Jusufem Nurkiciem. Podczas meczu z Los Angeles Lakers, nagle podbiegł do Kobego Bryanta i go objął. Trenera to strasznie zirytowało, poddenerwowany spytał go, czemu to zrobił. Jusuf dość zabawnie tłumaczył się, swoim średnim angielskim: ale to był Kobe, mój idol, zawsze nim grałem na PlayStation - mówił skaut Nuggets.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec

Rafał Juć większość dni w roku spędza jednak poza Stanami Zjednoczonymi. Z racji powierzonych zadań, śledzi głównie rozgrywki na Starym Kontynencie - Każdy kraj jest inny pod względem kultury sportu. Na przykład we Francji treningi odbywają się rano, przed 11. W kilku krajach, choćby w Serbii, reżim treningowy jest bardzo ostry, wszyscy zawodnicy, niezależnie od minut spędzonych na parkiecie w trakcie meczów, każdego dnia uczestniczą w zajęciach dwukrotnie - o specyfice pracy w poszczególnych krajach opowiadał Juć.

Nie zabrakło również pytań odnoszących się do jego kariery zawodowej. Wszak nieczęsto się zdarza, że dwudziestokilkuletni Polak dociera na niezwykle elitarne stanowisko w Ameryce.

- Przede wszystkim trzeba mieć pasję. Warto wyznaczać sobie cele. Pamiętam, że już w wieku kilkunastu lat postanowiłem sobie, że w wieku 30 lat będę pracował w NBA jako skaut. I konsekwentnie do tego dążyłem - uczyłem się języka, możliwie często śledziłem koszykówkę. W hali mojego liceum trenowała Polonia Warszawa, zdarzało mi się zrywać z lekcji, by oglądać graczy podczas zajęć. I niezwykle ważne jest też nawiązywanie relacji międzyludzkich. I cały czas trzeba się rozwijać, pracować nad sobą - tak prezentował swoje credo polski skaut z NBA.

Komentarze (0)