Tom Thibodeau powrócił do United Center, ale już jako trener Minnesoty Timberwolves. Był to więc mecz z podtekstami, w którym i tak faworytami do zwycięstwa pozostawali miejscowi Chicago Bulls, więc rezultat (99:94 dla Wolves) trzeba uznać za sporą niespodziankę.
Najefektowniejszą akcją w nocy z wtorku na środę popisał się zawodnik przegranego zespołu - Taj Gibson. W jednym z posiadań na początku trzeciej kwarty, Jimmy Butler przestrzelił z półdystansu, ale piłka szczęśliwie spadła w ręce Gibsona. Ten bez zastanowienia poszedł w górę i widowiskowym wsadem zdobył punkty dla Byków.
Źródło artykułu: