Drażen Anzulović: W drugiej połowie próbowaliśmy wrócić

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

W niedzielnym meczu 11. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki MKS Dąbrowa Górnicza zagrał dwie różne połowy. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się po zmianie stron, ale ostatecznie przegrał z King Szczecin 79:82.

Goście w pierwszej części mieli problem szczególnie w ofensywie. Zdobyli tylko 34 punkty. - Gratulacje dla Wilków za zwycięstwo. Nie jestem usatysfakcjonowany tym co pokazaliśmy, szczególnie w pierwszej połowie. Nie mieliśmy wystarczającej energii. Nie byliśmy wystarczająco mądrzy i nie graliśmy dobrze - powiedział trener Drażen Anzulović.

Po zmianie stron na parkiet Azoty Areny wyszedł zupełnie inny MKS Dąbrowa Górnicza. Był skuteczny a do tego lepiej bronił. To zespół King Szczecin miał w trzeciej kwarcie coraz mniej dogodnych pozycji do rzutów.

Przyjezdni odrobili straty a nawet przejęli inicjatywę. Mogli, więc liczyć na drugie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. - W drugiej połowie próbowaliśmy wrócić. Graliśmy zdecydowanie lepiej. W pewnym momencie czwartej kwarty byliśmy blisko zwycięstwa. Mieliśmy sześć punktów przewagi, ale nie byliśmy w tym czasie wystarczająco inteligentni żeby kontrolować pewne rzeczy - analizował chorwacki trener, który przyznał, że zmagał się z kłopotami kadrowymi.

- Część naszych ważnych zawodników nie zagrało przez cały mecz na poziomie, którego potrzebujemy. Mamy koszykarzy, którzy nie pracowali z nami przez cały tydzień. Pamuła miał dwa treningi, bo zaczął w piątek - tłumaczył Anzulowić.

Końcówka była dobrym odzwierciedleniem całego meczu. King Szczecin wypracował dziewięć punktów przewagi, ale w 30 sekund roztrwonił aż sześć "oczek". - Nie mieliśmy wystarczających umiejętności żeby rozwiązać problemy na końcu meczu. Mieliśmy też sytuacje, których nie mogliśmy kontrolować na parkiecie. Z tego powodu przegraliśmy mecz - przyznał szkoleniowiec MKS-u.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież

Komentarze (0)