Witalij Kowalenko: Zagraliśmy bardzo słaby mecz

Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza
Materiały prasowe / Adrianna Antas / MKS Dąbrowa Górnicza

W 11. kolejce Polskiej Ligi Koszykówki MKS Dąbrowa Górnicza przegrał na wyjeździe z King Szczecin 79:82. Goście przez większość meczu nie prezentowali się dobrze a jednak mogli jeszcze wywalczyć zwycięstwo.

MKS Dąbrowa Górnicza popełnił wiele błędów w pierwszej połowie. W tej części przegrywał nawet różnicą 13 punktów. Dopiero w ostatnich sekundach znacząco zniwelował stratę (34:40). Po zmianie stron goście radzili sobie jednak coraz lepiej. Doprowadzili do remisu a w czwartej kwarcie wygrywali nawet 61:55.

- Chciałem pogratulować zwycięstwa drużynie King Szczecin i powiedzieć, że zagraliśmy bardzo słaby mecz. Mimo tego ciągle mieliśmy szansę na zwycięstwo. Myślę, że dużo potencjału jest w naszej drużynie. Popełniliśmy sporo błędów, więc jest nad czym pracować - zaznaczył Witalij Kowalenko.

Końcówka meczu dostarczyła wielu emocji. Koszykarze King Szczecin zaczęli trafiać rzuty trzypunktowe. To zaowocowało prowadzeniem 81:72. Wtedy jeszcze raz lepszy moment w meczu miał zespół z Zagłębia Dąbrowskiego. - Przy tak słabej grze byliśmy na wyciągnięcie jednego rzutu od dogrywki. To naprawdę wielki dla nas szacunek - dodał podkoszowy, który w niedzielę był drugim punktującym swojej drużyny. Zdobył 14 "oczek" i dodał do swojego dorobku pięć zbiórek. Trafił wszystkich siedem prób za dwa punkty.

Czy dla Witalija Kowalenki niedzielny mecz był szczególny? W sezonie 2014-2015 grał właśnie w drużynie King Szczecin. W 29 meczach zdobywał średnio 9,8 punktu. Choć zespół nie radził sobie dobrze, bo w PLK zajął 13. pozycję to mierzący 204 cm koszykarz efektownymi akcjami zyskał sympatię fanów.
- Dla mnie zawsze jest szczególny mecz, kiedy tu przyjeżdżam. Gram zawsze z sercem przed szczecińską publicznością. Bardzo lubię tu wracać. Serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców ze Szczecina - przyznał zawodnik, który od tego sezonu gra dla MKS-u Dąbrowa Górnicza.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec

Komentarze (0)